Relacja po imprezie: Ućkon 3.

Minął już prawie tydzień od zakończenia konwentu. Na swoim profilu na Facebooku podrzuciłam na początku tygodnia bardzo skróconą wersję i ocenę kątem oka zwykłego uczestnika. Tym razem mam zamiar rozpisać się trochę bardziej i spojrzeć na konwent kątem oka twórcy osu!roomu, twórcy atrakcji oraz co najważniejsze — jednego z organizatorów. Zobaczmy więc co i jak.

12 i 13 marca w Łodzi, w Szkole Podstawowej numer 36 odbyła się trzecia edycja Ućkonu. Organizatorami imprezy była fundacja Surei no Mon wraz z grupą Tanzaku. 
Jak wyszedł konwent? Postaram się opisać to w kilku konkretnych punktach.

CONPLACE
Szkoła przy ulicy Więckowskiego 35 to miejsce odpowiednie jak na taką imprezę. Łatwy dojazd z dworca — bezpośredni tramwaj (12) oraz autobus (86), przejście jednej uliczki, skręt i już było widać conplace. W okolicy znajdywały się dwa sklepy „Żabka” oraz jedna Biedronka". Dodatkowo kilka przystanków dalej od konwentu była Manufaktura, więc zwolennicy ciepłych posiłków mogli zrobić sobie dalszą podróż (ale po co, skoro był dobry bufet? O nim później).

Budynek dość prosty, dzięki czemu żaden uczestnik nie mógł powiedzieć, że się zgubił. Brak tutaj jakichkolwiek bocznych „uliczek” i tajemniczych sal, których nie można było znaleźć. Wszystko przejrzyście przedstawione na mapce konwentowej (nawet jak ktoś nie wiedział, gdzie np. znajdują się prysznice, bo spojrzeniu w mapkę był w stanie od razu odnaleźć drogę).

Dodatkowo dużym plusem było wywieszenie strzałek przy schodach na każdym piętrze, dzięki czemu człowiek wiedział od razu, co na danym piętrze się znajduje i gdzie ma się kierować. No i oczywiście całe piętro sleepowe, dzięki czemu jak ktoś chciał się wyspać, to miał pewność, że znajdzie odpowiednie miejsce dla siebie.

AKREDYTACJA
Akredytacja rozłożona w piwnicy ze stanowiskami dla uczestników z rezerwacją, uczestników kupujących na wejściu oraz dla twórców atrakcji/VIP-ów/wystawców/innych-nie-uczestników. Jedno wąskie przejście, jedna wspólna kolejka i brak kartki z informacją, do jakiego stanowiska kto ma się zgłaszać — to z pewnością utrudniało działanie. Przez to powstały dla uczestników nieprzyjemne kolejki. Za każdym razem, jak ktoś chciał zrobić tam „korytarzyk” dla osób do odpowiedniego stanowiska, po kilku minutach przejście znikało. Dodatkowo sporym problemem były notorycznie spóźniające się drużyny na turniej League of Legends, które trzeba było wpuścić jak najszybciej na teren, opóźniając tym samym wejście innym uczestnikom. Owy ścisk, pośpiech i mało przestrzeni przy akredytacji tworzyły zamieszanie, przez które osoby odpowiedzialne za wpuszczanie na konwent działały nieco wolniej. Mimo wszystko trzeba im wybaczyć, w takich warunkach każdy by zwariował.

IDENTYFIKATOR, INFORMATOR I INNE
Na szczęście najmniej mogę mówić o tym „inne". Pierwszy konwent od jakiegoś czasu, na którym człowiek idący z toną bagażu do akredytacji nie dostawał tysiąca ulotek, karteczek, reklam, które tylko utrudniały przeniesienie się z kolejki w bezpieczniejsze miejsce.

Identyfikatory były dość przyjemne dla oczu. Ruda niewiasta w różnych strojach adekwatnych dla danego typu wejściówki, miejsce na nick, „uprawnienia” danej osoby, a z tyłu reklama Maginarium. Z początku osobiście bałam się, że jakość tych identów jest słaba i mogą się stargać. Na szczęście nie było takowych problemów (bądź były w małych ilościach), dzięki czemu każdy może wciąż podziwiać swój ident w domu (o ile go po konwencie nie wyrzucił/nie zgubił).

Informator również był przyjemny dla oczu. Może i nie rzucał się w oczy kolorystycznie, ale przecież to nie barwy mają świadczyć o dobrym informatorze, a to, co jest w nim zawarte (patrz brak regulaminu i nicków twórców atrakcji na informatorze z ostatniego XmassConu). Dobra jakość papieru, spis treści i numer telefonu do medyków i PIZZERII (idealnie dla osób, które nie mogły znaleźć ulotek na konwencie) - to mogliśmy zobaczyć po pierwszym kontakcie z ową książeczką. Prócz tego informator oferował nam:

-ładnie przedstawiony wstęp do konwencji

-informacje o organizacji

-regulamin

-kilka słów o gościach wraz ze zdjęciami

-opisy atrakcji (wraz z podaniem prowadzącego!)

-informacja o rekrutacji do Tanzaku (zapraszam do zgłaszania się na http://rekrutacja.tanzaku.pl)

-godzinowa rozpiska atrakcji

-mapa konwentu

-patronaty

-mapa okolicy

BUFET
Mało kiedy piszę o jedzeniu oferowanym przez konwentowy bufecik, aczkolwiek tutaj nie da się tego pominąć. W Bufecie działały 4 stanowiska: z Bubble Tea, z kawusią, z zapiekankami i z sushi.

O stoisku Bubble Tea nie ma co mówić. Dobre herbatki, dobre kuleczki smakowe. Polecam jagodowy syrop. Wygląda jak szlam, dzięki czemu większość osób boi się w ogóle to tykać, a jest smaczne.

Stoisko z kawą wydaje mi się, że najbardziej oblegane było w niedzielę, kiedy to konwentowicze zarywający nockę na atrakcjach próbowali odzyskać siły. Kawa pachniała cudownie i wyglądała równie dobrze, ale niestety nie miałam okazji jej spróbować.

Stoisko z sushi również na duży plus. Spore menu, możliwość kupienia pojedynczych kawałków sushi (dla osób chcących po prostu spróbować czegoś nowego, przy okazji nie marnując za dużo pieniędzy), oraz loteria, w której do wygrania był największy zestaw z menu (uwaga! Ktoś go nawet wygrał!). Jak dla mnie sushi było wspaniałe, a nowy eksperyment z krówką był po prostu wspaniałe... czekam, aż sushi z krówką pojawi się w stałym menu *q*
Na sam koniec, jako największe zaskoczenie konwentowiczów to stoisko z zapiekankami. Wiadomo, że zapiexy to nic nowego na konwentach, ale tutaj było coś innego. Pierwszy raz od dawna można było zjeść świeżą zapiekankę z pieca! Tak moi drodzy, nie było mrożonych zapiekanek wrzucanych do mikrofalówki. Osoby odpowiedzialne za zapiekanki na bieżąco robiły zamówienia, czekało się max. 5-10 minut i można się było tym najeść na dłuższy czas! No i ceny dość stosowne (od 6 złotych za zapiekankę).

TURNIEJ LOLA
Na konwencie zaczęło się odczuwać, że większość osób przyjechała właśnie tylko po to, by zobaczyć/brać udział w turnieju Lig of ledżendz. Sam plan zorganizowania takiego turnieju jak najbardziej szanuję, lecz niestety nie szanuję osób, które dla owego turnieju przyjechały. Średnia wieku tych osób szacowana była przez większość osób postronnych na 12-14 lat, a słownictwo graczy (oczywiście to negatywne) było bardziej rozbudowane od mojego (a jednak dzieli nas te 8-10 lat różnicy). Osoby niezwiązane z turniejem odczuwały negatywne skutki turnieju, przez co ocena konwentu mogła spaść. Niestety nikt nie odpowiada za to, kto przybędzie na daną atrakcję i jakie będzie zainteresowanie (jaki będzie dany krąg odbiorców). Na szczęście sam turniej przebiegał dość płynnie (pomimo poślizgu na starcie spowodowanego brakiem drużyn, spóźnionych zresztą...) i zakończył się idealnie godzinę przed zakończeniem konwentu.

Mimo wszystko na przyszłość trzeba będzie pomyśleć nad jakimś limitem wiekowym dla graczy, żeby jednak dzieciaki nie brały zbyt dużo złego przykładu od innych (i tak będą brać z internetów, ale przynajmniej my jako organizatorzy nie przyłożymy do tego ręki).

SALE ROZRYWKOWE (OSU!/TOUHOU, DDR/US, KONSOLÓWKA)
Cóż to za konwent, na którym nie byłoby dostępnych sal z elektroniką dostępną dla każdego? Klikanie w kółka, dziewczynki w czapeczkach, skakanie na macie, śpiewanie czy rozwalanie przeciwników w bijatykach — to musi być co konwent, tego się już nie zmieni.

Zacznijmy od sali osu!/Touhou. Był to pierwszy konwent, na którym osu! Polish Team współpracowało wraz z cirno.pl tworząc podwójnie tematyczną salę. Sporo atrakcji o Touhou, dwa turnieje osu! + quizówka, wolne granie i komputery dostępne przez cały czas. Niestety zainteresowanie salką w tym roku było dużo mniejsze niż na edycji poprzedniej. Możliwe, że spowodowane było to tym, że jednak dwa tygodnie przed Ućkonem odbył się Love, tydzień przed IEM, a po Ućkonie ludzie odkładają pieniądze na Pyrkon. Osoby zaznajomione z tematem uznały, że Ućkon nie jest priorytetowym konwentem, a nowi nie bardzo chcieli próbować swoich sił (może ze względu na to, że zainteresowani osu! widzieli Touhou na projektorze, a Touhou widziało kółka). Mimo wszystko turnieje się odbyły, zawodnicy byli zadowoleni, a organizatorzy sali wiedzą co poprawić na kolejne konwenty.

Jeżeli chodzi o konsolówkę, to przez większość czasu w sali widziałam kilku zainteresowanych graczy, próbujących swoich sił w Tekkenie czy Naruto. Dodatkowo w konsolówce można było zagrać w grę rytmiczną - Sound Voltex, aczkolwiek sporo osób raczej bało się korzystać z kontrolera.

Najwięcej komentarzy i opinii pojawiało się względem sali z DDR i UltraStarem. Była to sala łączona, w której obie atrakcje miały odbywać się naprzemiennie (co zainteresowanym nie do końca było na rękę). Problemem według uczestników był brak osoby pilnującej atrakcji non stop, przez co przy ewentualnych problemach zajęły się tym osoby z zewnątrz. Na szczęście owa sytuacja pokazała nam, że zainteresowanie DDR, jak i UltraStarem wciąż rośnie i na kolejnym konwencie obie te atrakcje muszą być oddzielnie.

ATRAKCJE OGÓLNIE
Jestem osobą, która od czasu Asuconu XIII w zasadzie w ogóle nie miała okazji pojawiać się na atrakcjach, które nie ja prowadzę. Spowodowane to było zazwyczaj brakiem czasu, chęci i możliwości. Mimo wszystko lubię patrzeć na program atrakcji i szacować, na ile paneli chciałabym iść, czy nie kolidowałoby mi nic (gdybym miała cały konwent w stylu nic-nie-musisz-robić). Patrząc na program atrakcji z Ućkonu widzę, że koordynator miał wyczucie pod moje gusta. Widzę 12 atrakcji, na które chciałabym iść i ŻADNA Z NICH nie koliduje ze sobą. Wszystko ciągiem od 10 rano do 18, następnie od 21 do 2 w nocy i w niedzielę od 6 rano już pojedyncze 3 atrakcje. 
Miałam okazję pojawiać się tylko na chwilę na prelekcjach ludzi, mających atrakcje przede mną i cieszyła mnie liczba osób zainteresowanych tematyką. No i prowadzący z doświadczeniem, co też mogło świadczyć o tym, że panel będzie odpowiednio zorganizowany i przygotowany.
Cieszy mnie też to, że do chwili obecnej nie spotkałam się z informacjami od uczestników na temat tego, że jakieś panele się nie odbyły i nie było nigdzie o tym informacji. Znaczy to, że zebraliśmy dobrą ekipę twórców, na których można było polegać.
Dodatkowo plus za to, że na większość konkursów waluta konwentowa przybywała na czas. Pojawił się tylko jeden negatywny głos, że ktoś na swoim konkursie w nocy nie dostał waluty, gdzie osoba mająca panel przed nim walutę dostała bez problemu. Widać pojedyncze niedopatrzenie.

ATRAKCJE MOJEJ ROBOTY
Prowadziłam na Ućkonie 3 panele dyskusyjne. Jak wyszły? Nie mnie oceniać, ale mogę spróbować.

-Social time (poznajmy się) - panel został trochę trollowany przez wyjadaczy konwentowych (nie pierwszy raz w sumie), nasłuchałam się od nich, że nie potrafię robić atrakcji, ale wydaje mi się, że nowi całkiem dobrze odebrali atrakcję. Nie dostałam żadnych hejtów po konwencie, na korytarzach kilka osób jednak mnie samych zaczepiało, więc po części efekt uzyskany.

-Shounen vs Shoujo — zawsze usprawiedliwiam się tym, że panele w trakcie cosplay'u zawsze mają mniejszą publikę. Na szczęście na tej atrakcji zjawiło mi się na oko 20 osób, z czego 15 czynnie się udzielało. Z czasem zostało mniejsze grono 10 osób, ale wciąż dyskusja trwała. Osoby będące na panelu później go chwaliły, więc wiem, że jednak ta atrakcja ma prawo bytu.

-Mangowcy vs fantaści — wspaniałe uczucie prowadzić atrakcję o obu grupach w trakcie, gdy odbywa się LARP, panel o Naruto, wiedzówka z One Piece i panel o Pokemonach. Miałam 6-10 osób, sporadycznie przewijających się po sali. 3-4 z nich siedzieli przez cały czas. Poruszyliśmy tematy związane ogólnie z fandomem (ale oczywiście nie pomijaliśmy tematu głównego). Może nie było wielkiej burzy mózgów, ale jak na panel o 2 w nocy to i tak było ładnie i sensownie.

HELPERZY, MEDYCY, OCHRONA
Grupy, które na konwentach rzadko kiedy są docenione, widoczne (prócz ochrony) i ludzie myślą, że Ci ludzie nic nie robią. Mylicie się!

Helperzy na Ućkonie dawali z siebie więcej niż 100% normy, za co cholernie ich szanuję i podziwiam. Działać na takim konwencie w GARSTCE osób wspierających (helperów na tym konwencie niestety zbyt dużo nie było, może z 15 osób) i jeszcze wyrabiać z większością rzeczy. Tylko raz zdarzyło mi się zauważyć brak papieru toaletowego w łazience, jeden problem z walutą konwentową i brak doświadczenia niektórych helperów w rzeczach, do których zostali przydzieleni. Na szczęście nie bali się sięgać po pomoc od innych, dzięki czemu z czasem wszystko zaczęło działać sprawnie.

Medycy byli niczym ninja na konwencie. Nie chodzi tu o to, że więcej ich nie było niż byli. Wręcz przeciwnie, cały czas stali na baczności, pilnowali bezpieczeństwa konwentowiczów. Mogliście na evencie na Facebooku przeczytać o tym, że nikt nie spadł ze schodów i nie było co robić.

Ochrona, a raczej jej brak to temat, którego nie da się przemilczeć. Nie, nie jest to wina organizacji, gdyż ekipa do ochrony obiektu była zaklepana. Niestety na ostatnią chwilę okazało się, że jednak nie zjawią się na konwencie. Przez to właśnie kilka rzeczy przy wejściu musieli sprawdzać helperzy (tutaj znów ukłon w ich stronę) i kilku kwestii mogli nie dopatrzeć, gdyż w sumie to nie należało do ich podstawowych obowiązków. Największym problemem był brak sprawdzania opasek, przez co przez kilka pierwszych godzin konwentu można było spotkać na terenie ludzi bez zrobionej akredytacji. Na szczęście w godzinach wieczornych powoli wszystko wracało do normy, a w nocy nastąpiła wspaniała czystka (polegająca na przeglądaniu KAŻDEJ sali i sprawdzaniu opasek). W takim oto wypadku minus jako taki za brak ochrony, a plus za próbę jej zastąpienia.

PODSUMOWANIE
Na ten konwent, tak jak pisałam na początku, mogę patrzeć z punktu widzenia kilku osób — twórcy atrakcji, uczestnika, twórcy sali tematycznej oraz organizatora. Każde spojrzenie na imprezę będzie miało inny walor, inny system punktowania i inne rzeczy, na które można zwrócić uwagę. Dlatego też niektórzy mogą być teraz w szoku, że na swoim profilu rzuciłam oceną bardziej negatywną, a tutaj opisuję większość plusów.

Podkreślę jeszcze raz fakt, że na profilu pisałam świeżo po konwencie, uwzględniając bardziej perspektywę swoją jako szaraczka na konwencie. Teraz rozpisuję wszystko, patrząc z perspektywy osoby wiedzącej więcej i rozwijam wszelakie wątpliwości.

Ogólnie konwent rozwija się w dobrą stronę, pojawiło się więcej osób, niż przewidywaliśmy, że przyjdzie (ale pewnie nie byłoby takiej akcji, gdyby nie dzieci LoLa), pojawiło się sporo pozytywnych ocen, w ankiecie uczestnicy uwzględniają, co można zmienić w przyszłym roku. Na pewno z edycji na edycję będziemy starać się poprawiać błędy i tworzyć coś nowego, by ocena imprezy nigdy już nie spadła poniżej 5/10! Z pewnością w przyszłym roku Ućkon znów pojawi się w moich planach konwentowych (o ile nie będę mieć w międzyczasie innej imprezy do ogarniania).

Ocena konwentu okiem uczestnika: 5/10
Ocena konwentu okiem twórcy atrakcji/sali: 8/10
Ocena konwentu okiem organizatora: 8,5/10
Następny konwent: Pyrkon 2016 (8-10 kwietnia, Poznań)

Komentarze

Popularne posty