Recenzja imprezy: Festiwal Fantastyki Pyrkon 2016

Minęło już kilka dni od Pyrkonu, czas więc coś napisać o samej imprezie. W końcu największa impreza fantasy w Polsce nie może tak po cichu zniknąć od razu po zakończeniu. 

Tegoroczna edycja Pyrkonu była już szesnastą w karierze Drugiej Ery. Odbywała się w dniach 8-10 kwietnia na terenie Międzynarodowych Targów w Poznaniu. Konwent nie posiadał odgórnej konwencji, chodzi głównie o propagowanie szeroko rozumianej fantastyki. Udało się, gdyż z w tym roku znów został pobity rekord uczestników — ponad 40 tysięcy osób.

1. CONPLACE

Teren MTP jest w sumie idealnym miejscem na tak rozbudowaną i huczną imprezę, jaką jest już Pyrkon. Raczej nie udałoby się znaleźć równie dużej przestrzeni dla tak dużej gromady fantastów, mangowców i innych fandomów. Dodatkowo MTP jest położone od razu obok Dworca Głównego PKP oraz PKS. Nikt nie jest w stanie zgubić się, idąc na teren imprezy.
Na cały konwent na terenie MTP dostępnych było dla Pyrkonowców 9 budynków, przeznaczonych do konkretnych celów (jak np. hala gastronomiczna, wystawowa, Blok Gier Elektronicznych, hale z panelami, sale sleepowe).

2. AKREDYTACJA

Bardzo dużo konwentowiczów boi się, że na tak dużej imprezie będzie musiała czekać nie wiadomo jak długo, by móc otrzymać wejściówkę. Mimo wszystko zazwyczaj na Pyrkonie nie trzeba czekać dłużej niż godzinę. Zainteresowani z Poznania mogli zakupić sobie wejściówki już w czwartek, by w piątek o konkretnej godzinie móc od razu wejść na teren hal.
Problemem w tym roku niestety stała się akredytacja dla osób, które kupiły sobie wejściówki przez internet. Niestety nastało dziwne zamieszanie, przez które osoby takie stały w kilkugodzinnych kolejkach ciągnących się wzdłuż sleeproomu. Możliwe, że był to problem w doświadczeniu osób odpowiedzialnych za wymianę wejściówek, ale o doświadczeniu lub ich braku porozmawiamy w oddzielnym punkcie.

3. INFORMATOR, IDENTYFIKATOR I INNE

Już trzeci Pyrkon, na którym miałam okazję dostać torebeczkę z kilkoma cennymi (bądź też mniej) gadżetami. Najważniejsze to identyfikator w ładnym opakowaniu, smyczka konwentowa, oraz informator. Z dodatków miłych dla oka to kostka k20, w różnych kolorach (ja na konwencie widziałam niebieskie, czerwone i fioletowe). Z mniej ważnych dodatków pojawiło się kilka ulotek reklamujących, mających w sobie niby kupony rabatowe, ale jednak nic dla mnie.
Sam identyfikator na duży plus. Uczestnicy dostawali małe identy, a reszta osób działająca jakoś na Festiwalu miała ident kilka razy większy. Dzięki temu już z odległości można było poznać ewentualną funkcję na konwencie konkretnej osoby. Na Pyrkonie nie ma też opcji opasek na rękę. Spowodowane jest to tym, że jednak żeby wejść na teren, potrzebujemy wejściówki, która z tyłu ma kod kreskowy. Dzięki niemu jesteśmy w stanie odblokować sobie bramki przy wejściu głównym na teren Targów.
Jeżeli chodzi o informator, to sporo osób narzekało na to, że nie dostali kolorowej książeczki pełnej ciekawostek i informacji. Mimo wszystko osobiście uważam, że opcja czarno-białej książeczki A4 z najważniejszymi informacjami była jak najbardziej ok. Pojawiło się w niej wszystko, co pojawić się powinno (wraz z ciekawym kodeksem konwentowicza, który pomagał nowym jakoś wkręcić się w życie w fandomie — np. punkt o tym, że na konwentach mówimy sobie na „Ty”). Przejrzysty program atrakcji, mapka całego terenu oraz mapki konkretnych hal z pewnością ułatwiały odnalezienie się na tak dużym terenie.

4. ATRAKCJE OGÓLNIE

Mimo wszystko zazwyczaj jestem w stanie po konwencie dokładnie obadać informator i zobaczyć, czy pojawiło się coś interesującego dla mnie. W przypadku Pyrkonu jeszcze przed konwentem byłam w stanie przeglądać stronę internetową w celu zapoznania się z atrakcjami. Z pewnością znalazłoby się kilkanaście paneli, które mogłyby mnie zainteresować, lecz niestety na chwilę obecną nie jestem pewna czy nie kolidowałyby ze sobą.
Z pewnością dużym problemem był brak ciekawych atrakcji w godzinach porannych w sobotę. Od około 8 rano, do 12-15 nie mogłam w informatorze znaleźć nic, na czym ewentualnie mogłabym się pojawić (co nie byłoby UltraStarem czy RockBandem). Niektórzy na konwencie również uważali, że wszyscy Ci, co pili na terenie gastro po prostu próbowali zabić nudę spowodowaną brakiem ciekawych rzeczy w nocy w programie.
 

5. ATRAKCJE BY ME - osu! 

W tym roku na Pyrkonie znów miałam okazję zająć się sekcją osu!. Po dwóch latach przerwy od organizowania o!r, byłam pozytywnie zaskoczona tym, co działo się na Pyrze. Na naszym stoisku w tym roku zjawiało się więcej nowych, nieznanych nam osób, chętnych do ogólnych dyskusji, które nie bały się pytać o cokolwiek. Była to bardzo miła odskocznia od konwentów, gdzie odczuwa się ową hermetyczność i znajomość większości osób na sali.
Dodatkowo osoby niezwiązane z grą, chociaż na chwilę zatrzymywały się przy telewizorze, by obejrzeć, o co chodzi. Przez bramkę odgradzającą sekcję potrafiły pytać, co to jest. Mało kto przechodził obok osu! obojętnie, co świadczy, że jednak gra jest w stanie się wypromować przy odpowiednim działaniu sali.
Pierwszy raz spróbowaliśmy sił w stworzeniu cyklu miniturniejów. Z jednej strony wyszło to dobrze, bo jednak zachęcało ludzi do działania, z drugiej pokazywało momentami słabe zainteresowanie (tylko 2 osoby biorące udział). Niestety z góry ciężko jest określić poziom zainteresowania owym turniejem, a ankieta przed konwentem nie zawsze jest w 100% pewna.

6. GŻDACZMASTERKA I ORGANIZACJA

Moim zdaniem bycie gżdaczem na Pyrkonie to duma. Jest powód do klepania się po ramieniu po udanej imprezie. Mimo wszystko na pochwały trzeba sobie zasłużyć pracą i próbą współpracowania z innymi. Niestety tutaj widać było pewne problemy komunikacyjne między osobami odpowiedzialnymi za imprezę.
W przypadku samych organizatorów jestem w stanie zrozumieć pewne niedomówienia ze względu na częściową zmianę kadry. Nie każdy do końca wiedział przed imprezą co i jak, mógł w szoku Pyrkonowym popełniać błędy. Niestety był to problem dla osób będących np. zwykłymi twórcami atrakcji, którzy mieli umówione np. zwroty pieniędzy do łapki, a ktoś nagle mówi, że musi być przelew. Mały problem, ale jednak fundusze są dość istotne.
Z gżdaczami niestety jest problem większy. To właśnie do Pomarańczowych zwykły człowieczek powinien udawać się o radę, wsparcie, uzyskanie konkretnych informacji. To właśnie oni powinni wiedzieć dużo o imprezie i potrafić wyjść z sytuacji. Niestety zawsze zdarzą się osoby bez doświadczenia, które zamiast współpracować i czytać wytyczne przed konwentem, próbują iść na żywioł. Czym się to kończy? Niestety tym, że gżdacz przestaje mieć szacunek u uczestników, a zamiast niego pomaga osoba niezwiązana z organizacją w danym roku... nie żeby mi przeszkadzało to, ja tam chętnie pomagam każdemu.

7. STREFA GASTRONOMICZNA

Było to miejsce chyba najbardziej oblegane w godzinach wieczorowo-nocno-porannych. Najmocniej można było to odczuć z soboty na niedzielę, kiedy to jednak impreza była tak huczna, że do dzisiaj nie mogę ogarnąć ile medycy mieli przy tym roboty.
Tak moi drodzy - Pyrkon jest konwentem, na którym można spożywać alkohol w dozwolonych miejscach. Mimo wszystko są dwa problemy z tym związane:
1. Nie każdy zna umiar.
2. Zdarzyło się, że niepełnoletni spożywali alkohol.
W przypadku punktu drugiego wydaje mi się, że zawinili w tym miejscu ludzie pracujący w strefie gastro. Na tyle wizyt ile tam miałam, nie widziałam ani razu sytuacji, by ktoś prosił o dowód osobisty kogoś przy kasie. Jestem w stanie zrozumieć próby szybkiej obsługi kolejki, ale jednak prawo to prawo i powinno się go przestrzegać.
Prócz tego nie mogę narzekać na słabe jedzenie, bo jednak jak na tak dużą publikę to trzeba było sobie radzić (jak kogoś oczywiście było na to stać...pizza 35 cm za 20zł). Zdarzały się dobre pizze, zdarzało się totalne dno. Niestety tutaj zdania są podzielone. Do piwa wszystko dobrze smakuje.

8. SLEEPROOM

W tym roku do celów noclegowych organizacja zorganizowała aż dwie hale - 5 oraz 6. Było to duże ułatwienie, gdyż nie trzeba było kłaść się jeden na drugim, by jakoś się wyspać. Mimo wszystko natłok ludzi na hali i ich zachowanie ma pewne minusy. Chodzi dokładnie o to, że to już kolejny Pyrkon z rzędu, kiedy to ludzie w godzinach późno nocnych zaczynają bić brawo w hali sleepowej, bądź krzyczeć Zaraz będzie ciemno". Osobiście nie mam nic do zabaw integracyjnych i socjalizacyjnych na konwencie, ale jednak regulamin mówił dość mocno o ciszy nocnej na terenie hal noclegowych. Można by było przez te kilka godzin jednak dać sobie spokój, pomyśleć o biednych osobach pracujących na konwencie... one jednak też potrzebują odpoczynku... przynajmniej jakiegoś minimum.
Do tego dużym zaskoczeniem w tym roku były prysznice z ciepłą wodą. Nie chodziło już o kontenery, gdyż w nich zawsze woda jest w luksusowych opcjach ZIMNEJ lub ZIMNIEJSZEJ (ale to też polecam, szybko się trzeźwieje). Mimo wszystko minus w plusie — dość często część pryszniców była zamykana z powodu obawy przed zatkaniem/wylaniem. Jednakże ja nie miałam okazji stać w kolejce pod prysznic dłużej niż 20 minut, więc nie jest aż tak źle.

9. SOCIAL

Punkt, który zazwyczaj ratuje konwent. Ciężko jest mówić o socialu na tak dużej imprezie. Nie da się jednak zapoznać z każdym, ale jednak zawsze znajdzie się jakaś gromada, do której można podbić, integrować się i dobrze się bawić.
Tym razem prędzej social dopadał mnie niż ja social. Było to spowodowane raczej tym, że większość czasu musiałam spędzić na Bloku Gier Elektronicznych niż poza nim, ale jednak nawet tam potrafiło coś dotrzeć.
Mimo wszystko pozdrawiam ludzi, którzy z piątku na sobotę na placu między halami śpiewali szanty i tańczyli do tego pogo.
Pozdrawiam również ludzi z antresoli hali gastronomicznej, do których chodziliśmy pytać o to, kto wygrał Maskaradę, ale nikt nie był w stanie nam odpowiedzieć z powodu tego, iż „Już przed Maskaradą zaczęli pić".

10. PODSUMOWANIE

Pyrkon w tym roku jakimś cudem stracił ten urok, który miał w sobie rok czy dwa lata temu. Chcę mimo wszystko wierzyć, że jest to jednorazowy problem, który w przyszłym roku zniknie. Nie wiem nawet do końca czym to było spowodowane — może się okazać, że to nie jest wina konwentu samego w sobie, lecz tego, że sama nie miałam w tym roku żadnej poważniejszej rzeczy do zrobienia. Mimo wszystko jest to impreza, która jest w stanie ogarnąć (powtórzę tutaj) 40 TYSIĘCY osób, nie robiąc większych dram i nie będąc klapą organizacyjną. Jedyna taka impreza w Polsce. Nie można jej ominąć!

Ocena okiem uczestnika: 7/10
Ocena okiem twórcy atrakcji: 6/10
Ocena ogółem: 6,5/10

Następny konwent: Medalikon 2016: Ziemia Obiecana (Częstochowa)

Komentarze

Popularne posty