Recenzja - Tetcon 2016
W końcu napływ konwentów minął. Czas wreszcie napisać o nich kilka słów. Na pierwszy ogień Tetcon, gdyż rozpoczynał konwentową podróż~!
Tetcon 2016 odbywał się w dniach 29-30 października w Tczewie. Część atrakcji miała miejsce w I LO przy ul. Szkoły Morskiej, część natomiast w Fabryce Sztuk. Była to czwarta edycja imprezy organizowanej przez Tczewski Klub Fantastyki.
1. Conplace
Oba budynki nie są aż tak daleko od dworca PKP, maksimum pół godziny piechotą, co jest dość dużym plusem. Szczególnie, że trasa również nie jest ciężka do ogarnięcia, a mapy miasta ułatwiają odnalezienie się. Jeśli chodzi o budynki same w sobie to również nie można zbytnio na nic narzekać. Część Fabryki Sztuk została rozsądnie rozplanowana, tak samo jak w roku poprzednim. Duża szkoła również miała sporo do zaoferowania, co widać było chociażby po małej ilości uczestników śpiących na korytarzach.
2. Akredytacja
Byłam szaraczkiem, który na teren imprezy przybył w piątek. Bez większych problemów udało się wejść. W sobotę również nie wydawało mi się, by kolejka w akredytacji była jakaś obszerna i utrudniająca działanie. Nikt ze znajomych nie narzekał na kolejkon, wszystko poszło sprawnie. Zdarzały się problemy w dokumentacji, ale to nic nowego, wszędzie się zdarzy (np. wpisanie twórcy atrakcji w rubrykę helperów zamiast twórców). Samo rozmieszczenie akredytacji również było dość dobrze rozplanowane, aczkolwiek może to po prostu wina odpowiedniej szkoły.
3. Informator/Indentyfikator/Inne
Na wejściu dostaliśmy uroczy Halloweenowy identyfikator, mający różne ozdóbki w zależności od pełnionej funkcji (była narysowana dynia, duszek, kotek i inne). Nie było opasek, jedynie owe identyfikatory. Żadnych opasek, ident wystarczy. Prócz tego otrzymywaliśmy skromne, ale przyjemne dla oka informatory, w których zawarte były najważniejsze rzeczy takie jak regulamin, godzinowy plan atrakcji, mapa szkoły oraz program szczegółowy. Wiadomo, że brakowało tam chociażby mapki okolicy, ale na upartego koniec języka za przewodnika, mili ludzie wskazywali drogę.
4. Atrakcje ogólnie, czyli... warto było iść?
Niestety w związku z tym, że miałam osu!room na głowie oraz własne panele, nie miałam zbytnio okazji pojawić się na prelekcjach innych osób. Mimo wszystko z informatora mogę dopatrzeć się 7 atrakcji w miarę interesujących dla mnie, do tego w godzinach, w ktorych nie nakładały się wszystkie na siebie. Jest to dobry znak patrząc na to, że jednak jest to konwent głównie fantasy, z dodatkiem bloku mangowego~!
5. Moje atrakcje
Oczywiście muszę też pochwalić się moimi prelekcjami.
-Social time-poznajmy się - pierwszy raz miałam okazję robić taką prelekcję na main roomie. Był to dla mnie ogromny stres, aczkolwiek znajomi pozwolili mi wyjść z tego dobrze. Ludzi zebrało się sporo, każdy aktywnie uczestniczył, część faktycznie się pointegrowała ze sobą. Wyszło to na dobre i tylko motywuje mnie do dalszego rozwijania tej atrakcji.
-Wiedzówka z Vocaloidów (i nie tylko) - konkurs ten pokazał mi, że północny fandom szanuje Vocaloidy, nie to samo co nudnawe południe (na którym z ową wiedzówką zawsze mam problem). Około 7-10 uczestników z wiedzą ponadprzeciętną, dobili powyżej 20 punktów~!
-Jak założyć klub mangowy w swoim mieście - tutaj akurat atrakcja nie wypaliła z prostych przyczyn. Urok atrakcji w niedzielę na koniec konwentu. Ludzie rozjeżdżają się do domu i mało kto zostaje na panelach. Na tej dyskusji były raptem dwie osoby, więc zmieniliśmy ją na dyskusję okołokonwentową. I tak było ok.
6. osu!room
Tutaj muszę oddzielnie napisać o salce, którą starałam się odpowiednio zorganizować na cały czas konwentu, czyli osu!room. Pomimo nagłego braku w sprzęcie, problemów z niektórymi częściami elektroniki daliśmy radę. Do salki przeważnie ludzie przybywali. Wiadomo, że w godzinach nocnych mogą być pustki, bo jednak po takim konwencie nie ma co się spodziewać nalotu napaleńców kółek po nocach. Mimo wszystko frekwencja wyszła dość dobra. Szkoda tylko, że przy turniejach ludzie już zapominali, że się zapisali... i nie pojawili się na rozgrywkach.
7. Helperzy
Tutaj czas już przejść do mniej przyjemnych części. Murzynków ciężko pracujących zawsze szanuję...jak ich widzę. Niestety na Tetconie wydawało mi się, że widzę nadmiar helperowskich założonych koszulek w proporcji do wypełniania swoich obowiązków. Koszulkę każdy chce, a robić nie ma komu. Problemy z workami na śmieci, braki taśmy klejącej... i to na sam start konwentu. Logistyko, czy Ty o czymś myślisz? Dodatkowo śmieszny grafik helperów, który na dwa tygodnie przed konwentem został opublikowany, a aż do czasu konwentu nikt nie zauważył, że jedna osoba ma być w dwóch miejsach jednocześnie. Tak samo bawi mnie podejście ludzi, którzy po swoim dyżurze nagle nie są helperami, bo mają wolne... najwidoczniej nigdy nie przyzwyczaję się do podejścia fantastów względem helpienia na imprezie, ale ok.
8. Ochrona
Mamy kolejny punkt zaczepienia. Ochrona, która pokazała się z dość negatywnej strony moim skromnym zdaniem. Osobiście jestem w stanie zrozumieć ich brak doświadczenia przy tego typu eventach, gdyż nigdy wcześniej tej ekipy nie widziałam. Aczkolwiek jednak jakieś zasady normalnego podejścia do ludzi być powinny. Od początku zirytowało mnie to, że ktoś sobie ubzdurał obowiązek podpisywania identyfikatora. Tak moi drodzy, obowiązkowe podpisanie identa z wymówką, że ktoś sobie owy ident przywłaszczyć może. No spoko, jak się boicie wydawania randomkom identów, to zorganizujcie dodatkowo opaski na ręce. Bezpieczniej~! Zamiast tego jednak ochrona wolała chodzi po evencie, łapać każdego bez podpisu i kierować na akredytację by się łaskawie podpisał. Nie wiem po cholerę to...serio. Poza tym ochrona-niemowy. Ja wiem, że czasami ludzie się wstydzą odezwać, ale jednak machanie łapskami i pokazywanie paluchem za każdym razem jak się coś chce, zamiast NORMALNIE SIĘ ODEZWAĆ?! Chamstwo w państwie. Mogliby zająć się poważniejszymi sprawami na konwencie zamiast identów. Jakimi? Chociażby bandą debili pijących piwo i oglądających pornole w sali mangowej, w której to miałam mieć prelekcje. Albo spławianie podpitych osób z okolic szkoły konwentowej. Zamiast tego woleli sami pić? Nie wiem, nie mnie oceniać. Ale jednak nie czuję się dobrze będąc nagabywana o 1 w nocy przez jakiegoś pijanego pana, gdzie obok ochrona stoi paląc fajkę i ma to w dupie.
9. Bufet
Było to miejsce, do którego bardzo chciałam pójść jak tylko pojawiło się bufetowe menu w internecie. Niestety ludzie wystarczająco mocno pokazali mi, jak bardzo nie opłaca się tam iść. Fakt, chętnie wydałabym te 5zł na tosty albo coś lepszego, ale jednak wymagałabym też porządku. Słyszałam od kilku osób o panującym chlewie w bufecie, wylana kawa, której nikt nie chce sprzątnąć, rzucanie jedzeniem... Boże, jak tak można? Do tego zamykanie Kawiarenki na noc i częste przerwy w ciągu dnia (czyżby znów logistyka possała i nie przewidziała zapotrzebowania do bufetu?). Kawiarenka w nocy to super pomysł z jednego prostego powodu - w nocy ludzie jak nie śpią to chca jeśc. A gdzie mają coś kupić jak sklepy zamknięte, a na takim wypizdowie o całodobowy się trzeba modlić do Boga?
10. Podsumowanie
Moim zdaniem tegoroczna edycja wyszła kilkanaście razy słabiej niż rok temu. W sumie wyszło... miernie. Bardzo przeciętny konwent, na który jechało się, by odbębnić swoja robotę. Do tego koordynator helperów okazujący się złodziejem (cześć Poohaty). Więcej nerwów zjedzonych niż to wszystko warte...
Ocena jako uczestnik: 6/10
Ocena jako twórca atrakcji: 4/10
Ocena ogólna: 5/10
Tetcon 2016 odbywał się w dniach 29-30 października w Tczewie. Część atrakcji miała miejsce w I LO przy ul. Szkoły Morskiej, część natomiast w Fabryce Sztuk. Była to czwarta edycja imprezy organizowanej przez Tczewski Klub Fantastyki.
1. Conplace
Oba budynki nie są aż tak daleko od dworca PKP, maksimum pół godziny piechotą, co jest dość dużym plusem. Szczególnie, że trasa również nie jest ciężka do ogarnięcia, a mapy miasta ułatwiają odnalezienie się. Jeśli chodzi o budynki same w sobie to również nie można zbytnio na nic narzekać. Część Fabryki Sztuk została rozsądnie rozplanowana, tak samo jak w roku poprzednim. Duża szkoła również miała sporo do zaoferowania, co widać było chociażby po małej ilości uczestników śpiących na korytarzach.
2. Akredytacja
Byłam szaraczkiem, który na teren imprezy przybył w piątek. Bez większych problemów udało się wejść. W sobotę również nie wydawało mi się, by kolejka w akredytacji była jakaś obszerna i utrudniająca działanie. Nikt ze znajomych nie narzekał na kolejkon, wszystko poszło sprawnie. Zdarzały się problemy w dokumentacji, ale to nic nowego, wszędzie się zdarzy (np. wpisanie twórcy atrakcji w rubrykę helperów zamiast twórców). Samo rozmieszczenie akredytacji również było dość dobrze rozplanowane, aczkolwiek może to po prostu wina odpowiedniej szkoły.
3. Informator/Indentyfikator/Inne
Na wejściu dostaliśmy uroczy Halloweenowy identyfikator, mający różne ozdóbki w zależności od pełnionej funkcji (była narysowana dynia, duszek, kotek i inne). Nie było opasek, jedynie owe identyfikatory. Żadnych opasek, ident wystarczy. Prócz tego otrzymywaliśmy skromne, ale przyjemne dla oka informatory, w których zawarte były najważniejsze rzeczy takie jak regulamin, godzinowy plan atrakcji, mapa szkoły oraz program szczegółowy. Wiadomo, że brakowało tam chociażby mapki okolicy, ale na upartego koniec języka za przewodnika, mili ludzie wskazywali drogę.
4. Atrakcje ogólnie, czyli... warto było iść?
Niestety w związku z tym, że miałam osu!room na głowie oraz własne panele, nie miałam zbytnio okazji pojawić się na prelekcjach innych osób. Mimo wszystko z informatora mogę dopatrzeć się 7 atrakcji w miarę interesujących dla mnie, do tego w godzinach, w ktorych nie nakładały się wszystkie na siebie. Jest to dobry znak patrząc na to, że jednak jest to konwent głównie fantasy, z dodatkiem bloku mangowego~!
5. Moje atrakcje
Oczywiście muszę też pochwalić się moimi prelekcjami.
-Social time-poznajmy się - pierwszy raz miałam okazję robić taką prelekcję na main roomie. Był to dla mnie ogromny stres, aczkolwiek znajomi pozwolili mi wyjść z tego dobrze. Ludzi zebrało się sporo, każdy aktywnie uczestniczył, część faktycznie się pointegrowała ze sobą. Wyszło to na dobre i tylko motywuje mnie do dalszego rozwijania tej atrakcji.
-Wiedzówka z Vocaloidów (i nie tylko) - konkurs ten pokazał mi, że północny fandom szanuje Vocaloidy, nie to samo co nudnawe południe (na którym z ową wiedzówką zawsze mam problem). Około 7-10 uczestników z wiedzą ponadprzeciętną, dobili powyżej 20 punktów~!
-Jak założyć klub mangowy w swoim mieście - tutaj akurat atrakcja nie wypaliła z prostych przyczyn. Urok atrakcji w niedzielę na koniec konwentu. Ludzie rozjeżdżają się do domu i mało kto zostaje na panelach. Na tej dyskusji były raptem dwie osoby, więc zmieniliśmy ją na dyskusję okołokonwentową. I tak było ok.
6. osu!room
Tutaj muszę oddzielnie napisać o salce, którą starałam się odpowiednio zorganizować na cały czas konwentu, czyli osu!room. Pomimo nagłego braku w sprzęcie, problemów z niektórymi częściami elektroniki daliśmy radę. Do salki przeważnie ludzie przybywali. Wiadomo, że w godzinach nocnych mogą być pustki, bo jednak po takim konwencie nie ma co się spodziewać nalotu napaleńców kółek po nocach. Mimo wszystko frekwencja wyszła dość dobra. Szkoda tylko, że przy turniejach ludzie już zapominali, że się zapisali... i nie pojawili się na rozgrywkach.
7. Helperzy
Tutaj czas już przejść do mniej przyjemnych części. Murzynków ciężko pracujących zawsze szanuję...jak ich widzę. Niestety na Tetconie wydawało mi się, że widzę nadmiar helperowskich założonych koszulek w proporcji do wypełniania swoich obowiązków. Koszulkę każdy chce, a robić nie ma komu. Problemy z workami na śmieci, braki taśmy klejącej... i to na sam start konwentu. Logistyko, czy Ty o czymś myślisz? Dodatkowo śmieszny grafik helperów, który na dwa tygodnie przed konwentem został opublikowany, a aż do czasu konwentu nikt nie zauważył, że jedna osoba ma być w dwóch miejsach jednocześnie. Tak samo bawi mnie podejście ludzi, którzy po swoim dyżurze nagle nie są helperami, bo mają wolne... najwidoczniej nigdy nie przyzwyczaję się do podejścia fantastów względem helpienia na imprezie, ale ok.
8. Ochrona
Mamy kolejny punkt zaczepienia. Ochrona, która pokazała się z dość negatywnej strony moim skromnym zdaniem. Osobiście jestem w stanie zrozumieć ich brak doświadczenia przy tego typu eventach, gdyż nigdy wcześniej tej ekipy nie widziałam. Aczkolwiek jednak jakieś zasady normalnego podejścia do ludzi być powinny. Od początku zirytowało mnie to, że ktoś sobie ubzdurał obowiązek podpisywania identyfikatora. Tak moi drodzy, obowiązkowe podpisanie identa z wymówką, że ktoś sobie owy ident przywłaszczyć może. No spoko, jak się boicie wydawania randomkom identów, to zorganizujcie dodatkowo opaski na ręce. Bezpieczniej~! Zamiast tego jednak ochrona wolała chodzi po evencie, łapać każdego bez podpisu i kierować na akredytację by się łaskawie podpisał. Nie wiem po cholerę to...serio. Poza tym ochrona-niemowy. Ja wiem, że czasami ludzie się wstydzą odezwać, ale jednak machanie łapskami i pokazywanie paluchem za każdym razem jak się coś chce, zamiast NORMALNIE SIĘ ODEZWAĆ?! Chamstwo w państwie. Mogliby zająć się poważniejszymi sprawami na konwencie zamiast identów. Jakimi? Chociażby bandą debili pijących piwo i oglądających pornole w sali mangowej, w której to miałam mieć prelekcje. Albo spławianie podpitych osób z okolic szkoły konwentowej. Zamiast tego woleli sami pić? Nie wiem, nie mnie oceniać. Ale jednak nie czuję się dobrze będąc nagabywana o 1 w nocy przez jakiegoś pijanego pana, gdzie obok ochrona stoi paląc fajkę i ma to w dupie.
9. Bufet
Było to miejsce, do którego bardzo chciałam pójść jak tylko pojawiło się bufetowe menu w internecie. Niestety ludzie wystarczająco mocno pokazali mi, jak bardzo nie opłaca się tam iść. Fakt, chętnie wydałabym te 5zł na tosty albo coś lepszego, ale jednak wymagałabym też porządku. Słyszałam od kilku osób o panującym chlewie w bufecie, wylana kawa, której nikt nie chce sprzątnąć, rzucanie jedzeniem... Boże, jak tak można? Do tego zamykanie Kawiarenki na noc i częste przerwy w ciągu dnia (czyżby znów logistyka possała i nie przewidziała zapotrzebowania do bufetu?). Kawiarenka w nocy to super pomysł z jednego prostego powodu - w nocy ludzie jak nie śpią to chca jeśc. A gdzie mają coś kupić jak sklepy zamknięte, a na takim wypizdowie o całodobowy się trzeba modlić do Boga?
10. Podsumowanie
Moim zdaniem tegoroczna edycja wyszła kilkanaście razy słabiej niż rok temu. W sumie wyszło... miernie. Bardzo przeciętny konwent, na który jechało się, by odbębnić swoja robotę. Do tego koordynator helperów okazujący się złodziejem (cześć Poohaty). Więcej nerwów zjedzonych niż to wszystko warte...
Ocena jako uczestnik: 6/10
Ocena jako twórca atrakcji: 4/10
Ocena ogólna: 5/10
Komentarze
Prześlij komentarz