Recenzja filmu: Hitman's Bodyguard

Hitman's Bodyguard (w polskiej wersji Bodyguard Zawodowiec) to film mający premierę w sierpniu 2017 roku. Reżyserem jest Patrick Hughes, znany chociażby z tworzenia filmu Niezniszczalni 3. Ciekawostką jest, że wstępnie reżyserem tego filmu miał być Jeff Wadlow, znany z takich produkcji jak chociażby Kick-Ass 2. Budżet tego komediowego filmu akcji to 30 milionów dolarów i cały seans trwa niecałe dwie godziny. A co otrzymujemy w trakcie?


Poznajemy Michaela Bryce'a - ochroniarz wysokich lotów, znany na całym świecie do dbania o dobro swoich klientów. Co się stanie, kiedy ochroniach zajmujący się różnymi "szychami" będzie zmuszony ochraniać... byłego płatnego zabójcę? Podróż przez pół Europy ze świadkiem koronnym, na którego oko mają nie tylko agenci, ale również płatni mordercy i łowcy nagród. Wszystko dlatego, że osoba oskarżona nie dopuści, by nasz morderca zeznawał przeciwko niemu.


Pomysł na fabułę mi się podoba. Mamy tutaj z głównego opisu na kilometr wyczuwalną akcję i to w sporych ilościach. I tak własnie jest. Dwaj bohaterowie, którzy niekoniecznie przez całą serię są jasno pokazani jako jeden dobry i jeden zły. Dodatkowo ich podejście do siebie nadaje serii wspaniałej dawki humoru i nie da się chociaż raz nie zaśmiać od tekstów, którymi się wymieniają postaci. No i dodatkowo pojawia się wątek romansu, który jest w tak lekkiej oprawie, że nie potrafi mdlić.


Mogę powiedzieć, że ścieżka dźwiękowa tej serii jest na bardzo wysokim poziomie. Sporo utworów już znanych, sporo poznanych, lecz chwytliwych. Różne gatunki muzyczne, odpowiednio dopasowane do chwili. Scena romantyczna? Dajmy coś delikatnego i klimatycznego. Pościg? A może by tak teraz rockowe brzmienia pokroju Black Betty? Kusi by po obejrzeniu filmu puścić sobie cały OST jako playlistę i zapętlać. Oczywiście nie wszystko każdemu się spodoba, ale z pewnością każdy znajdzie coś dla siebie.


Do bohaterów również nie mam zastrzeżeń. Oczywiście nasz główny bohater - ochroniarz klasy AAA nieco irytuje swoim podejściem, ale taki był zamysł. Perfekcjonista, wszystko musi mieć zaplanowane i nie radzi sobie z przyznaniem do winy. Dodatkowo jego relacje z płcią przeciwną to istna porażka. Natomiast odwrotnie mamy z naszym mordercą - człowiek walczący o miłość, uznający swoje poczynania za dobre, gdyż nie zabijał niewinnych osób.


Podsumowując seria jest lekka, przyjemna i z pewnością warto poświęcić na nią te 20 złotych by obejrzeć to na dużym ekranie. Dodatkowo mogę z góry powiedzieć, że napisy są tak perfekcyjnie stworzone i takie teksty się pojawiają, że aż dziw (pierwszy raz spotkałam się w kinie z popularnym hasłem "chuje muje dzikie węże"). Z pewnością polecam wszystkim wielbicielom komedii, ale jeśli chcecie iść TYLKO dla solidnej akcji, to nie wiem czy to będzie coś dla was. Mimo wszystko warto spróbować.

Ocena ogólna: 7/10

Komentarze

Popularne posty