Recenzja Zero Kara Hajimeru Mahou No Sho
Zero Kara Hajimeru Mahou no Sho to anime z sezonu wiosennego 2017 roku. Wydawany był od 10 kwietnia do 26 czerwca, a pierwowzorem anime była light novel o tej samej nazwie, autorstwa Kakeru Kobashiri. Animowana wersja wydana została przez studio White Fox, znane z takich serii jak Re:Zero, Akame ga Kill!, Jormungand, Steins;Gate czy Katanagatari. Anime to należy do serii akcji, odbywającymi się w fantastycznym świecie...
...w świecie, w którym to trwa wojna pomiędzy ludźmi a czarownicami. Żeby tego było mało, prócz tych dwóch typów istnieją "zwierzoludzie" - pół ludzie, pół zwierzęta. Ich nadludzkie moce i siła powodują, że są postrachem wśród ludzi i celem polowań wiedźm. W związku z tym spora część zwierzoludzi decyduje się zostać "rycerzem" i polować na czarownice. I w tym oto tajemniczym i pogrążonym wojną świecie znajdujemy Zero - wiedźmę, która zdecydowała się wziąć jednego ze "zwierzoludzi" za swojego najemnika. Podróżowali tak wraz z innym młodym czarodziejem - Albusem, by odnaleźć Grimoire of Zero - potężną księgę będącą esencją całej magii na świecie.
Pod względem fabularnym zamysł moim zdaniem był jak najbardziej ok. Wojna wiedźm z ludźmi, dziwne istoty, walka o dobro we wszechświecie. Pierwsze kilka odcinków wyglądało tak, jak typowe lekkie anime bez większego przekazu, bez tej "akcji", która była podana w gatunkach. Na szczęście wszystko zaczęło się rozkręcać chwilę przed połową serii i to pozwoliło obejrzeć Zero Kara Hajimeru... do końca. Kilka postaci niestety nieco psuło swoim zachowaniem klimat, ale o tym powiem ciut niżej.
Na temat grafiki mogę powiedzieć tyle, że jak mało się znam w tym temacie, tak omawiana seria potrafiła wzbudzić we mnie jakieś poczucie estetyki. Nie mogę nazwać tego sztuką wysokich lotów, jakiejś nieszablonowej kreski, nadzwyczajnych krajobrazów. Jest to na tyle normalne, że aż... ładne. Tak. Seria jest tak przyjemna dla oka, że nie miałam się czego doczepić pod tym względem... tak samo jak nie mogłam oderwać wzroku od graficznych projektów postaci, które były dość pomysłowe.
Jak już wspomniałam o projektach postaci to w sumie mogę się skupić na nich jakoś dokładniej. I tutaj w sumie spodobała mi się różnorodność w zachowaniu bohaterów oraz w tym, że widzimy różnice w podejściu do niektórych spraw ze względu na wiek i doświadczenia życiowe. Najemnik, który logicznie myśli nad wszystkim; Zero, która dopiero poznaje świat oraz Albus, żyjący swoimi narzuconymi celami i będący zbyt wybuchowy. Jedyna rzecz, która moooocno mnie irytowała przez długi czas to podejście Zero do Najemnika. Nie moge powiedzieć, że romans kwitł, gdyż to głównie wszystko było ze strony czarownicy, ale mogę powiedzieć jedno - było to aż za bardzo na siłę wciśnięte w serię. Nawet jeśli ta postać ma taki specyficzny sposób bycia, to jednak taki wątek mogli pominąc, albo zrobić delikatniejszym.
Muzyka w tej serii? Cóż, ciekawa. Już po pierwszym odcinku strasznie spodobał mi się ending - Hajimari no Shirushi od Chimy. Opening (Hakkensha wa Watashi od Tapimiru) w sumie też nie jest niczego sobie, miło się go nuciło, ale nie zostawał aż tak w pamięci. Utwory wewnątrz były odczuwalne w trakcie jakiejś akcji, ale niestety nie jestem w stanie podać sobie konkretów. Wiem, że były, do tego odpowiednio dopasowane, ale żaden nie został w pamięci do dnia dzisiejszego. Trudno się mówi.
Podsumowując Zero Kara Hajimeru Mahou no Sho to seria lekka, a jednocześnie mająca pewien przekaz. Jest to seria dająca nutkę romansu i śmieszków, w otoczce wojny, powagi i walki o prawdziwe relacje z towarzyszami. Czy jestem w stanie polecić tę serię? W zasadzie to tak. Seria jest dobra, nie jest najwyższych lotów, ale jest dobra. W zasadzie najbardziej może przypaść do gustu ludziom gustującym głównie w gatunkach fantasy, a osoby z poza tego kręgu... no nie wiem... pewnie i tak znajdą w tym coś dla siebie.
Ocena: 7/10
...w świecie, w którym to trwa wojna pomiędzy ludźmi a czarownicami. Żeby tego było mało, prócz tych dwóch typów istnieją "zwierzoludzie" - pół ludzie, pół zwierzęta. Ich nadludzkie moce i siła powodują, że są postrachem wśród ludzi i celem polowań wiedźm. W związku z tym spora część zwierzoludzi decyduje się zostać "rycerzem" i polować na czarownice. I w tym oto tajemniczym i pogrążonym wojną świecie znajdujemy Zero - wiedźmę, która zdecydowała się wziąć jednego ze "zwierzoludzi" za swojego najemnika. Podróżowali tak wraz z innym młodym czarodziejem - Albusem, by odnaleźć Grimoire of Zero - potężną księgę będącą esencją całej magii na świecie.
Pod względem fabularnym zamysł moim zdaniem był jak najbardziej ok. Wojna wiedźm z ludźmi, dziwne istoty, walka o dobro we wszechświecie. Pierwsze kilka odcinków wyglądało tak, jak typowe lekkie anime bez większego przekazu, bez tej "akcji", która była podana w gatunkach. Na szczęście wszystko zaczęło się rozkręcać chwilę przed połową serii i to pozwoliło obejrzeć Zero Kara Hajimeru... do końca. Kilka postaci niestety nieco psuło swoim zachowaniem klimat, ale o tym powiem ciut niżej.
Na temat grafiki mogę powiedzieć tyle, że jak mało się znam w tym temacie, tak omawiana seria potrafiła wzbudzić we mnie jakieś poczucie estetyki. Nie mogę nazwać tego sztuką wysokich lotów, jakiejś nieszablonowej kreski, nadzwyczajnych krajobrazów. Jest to na tyle normalne, że aż... ładne. Tak. Seria jest tak przyjemna dla oka, że nie miałam się czego doczepić pod tym względem... tak samo jak nie mogłam oderwać wzroku od graficznych projektów postaci, które były dość pomysłowe.
Muzyka w tej serii? Cóż, ciekawa. Już po pierwszym odcinku strasznie spodobał mi się ending - Hajimari no Shirushi od Chimy. Opening (Hakkensha wa Watashi od Tapimiru) w sumie też nie jest niczego sobie, miło się go nuciło, ale nie zostawał aż tak w pamięci. Utwory wewnątrz były odczuwalne w trakcie jakiejś akcji, ale niestety nie jestem w stanie podać sobie konkretów. Wiem, że były, do tego odpowiednio dopasowane, ale żaden nie został w pamięci do dnia dzisiejszego. Trudno się mówi.
Podsumowując Zero Kara Hajimeru Mahou no Sho to seria lekka, a jednocześnie mająca pewien przekaz. Jest to seria dająca nutkę romansu i śmieszków, w otoczce wojny, powagi i walki o prawdziwe relacje z towarzyszami. Czy jestem w stanie polecić tę serię? W zasadzie to tak. Seria jest dobra, nie jest najwyższych lotów, ale jest dobra. W zasadzie najbardziej może przypaść do gustu ludziom gustującym głównie w gatunkach fantasy, a osoby z poza tego kręgu... no nie wiem... pewnie i tak znajdą w tym coś dla siebie.
Ocena: 7/10
Komentarze
Prześlij komentarz