Recenzja anime: Kizumonogatari
Kizumonogatari to seria trzech filmów będących częścią całej serii Monogatari. Część pierwsza z dopiskiem Tekketsu wydana została w styczniu 2016 roku, druga Nekketsu w sierpniu 2016 roku, natomiast ostatnia - Reiketsu - w styczniu 2017 roku. Seria powstała przez studio Shaft, znane z takich serii jak (pomijając wszystko, co związane z Monogatari) Dance in the Vampire Bund, Denpa Onna to Seishun Otoko czy chociażby Mahou Shoujo Madoka Magica.
Historia opowiada nam o przygodach Araragiego w trakcie jego wiosennej przerwy semestralnej. Zwykłe wyjście do sklepu odmieniło całkowicie życie naszego głównego bohatera. Poznaje on pewną kobietę o bardzo długim imieniu, która prosi go o oddanie swojego życia w jej ręce. I tak oto życie naszego głównego bohatera zmienia się o 180 stopni i z czasem on sam zaczyna zastanawiać się, dlaczego nie wszystko poszło tak, jak sobie zaplanował.
Jak niektórzy z Was wiedzą, Kizumonogatari jest prequelem do serii Bakemonogatari. Część osób spiera się względem tego, czy Kizu oglądać przed Bake, czy jednak nie zrobi to większej różnicy. Osobiście, jestem osobą, która historię z Monogatari zaczyna właśnie od Kizumono, więc moja ocena z pewnością może być nieco inna niż osób, które w całej serii siedzą w pełni. Ogólnie przez wszystkie trzy części musimy dążyć do spełnienia marzenia głównej bohaterki serii, by życie Araragiego mogło wrócić do normalności.
Nie mogę powiedzieć, że jest to seria łatwa do oglądania. Pewne momenty mogą wydawać się lekkie, natomiast patrząc na ogół wszystkich trzech filmów, niektóre sprawy przetrawia się dość wolno. Mamy skoki nastrojów i klimatów (od poważnej dyskusji o sensie istnienia aż po fanservice z Hanekawą, który również trwa swoje kilka...dziesiąt minut - niektórzy nawet nazywają to Pornogatari). Z jednej strony daje to pewien specyficzny urok dla całej serii, a z drugiej, dla osoby nastawiającej się na porządną fabułę jest to zepsucie całkowicie klimatu.
Pod względem grafiki jak zawsze jest na co przykuć oko. Kolorystyka całej serii jest zgodna z założeniami klimatu - mroczna, ponura, bardzo mało mamy pozytywnych i jaskrawych barw w trakcie. Otoczenie jest wyraziste, dokładne i jest na czym skupić wzrok. Jeśli chodzi również o wizualny projekt postaci, to w zasadzie nie ma się do czego doczepić, gdyż postaci są dobrze stworzone i łatwo się je zapamiętuje (szczególnie specjalne mimiki twarzy do różnych lekkich wątków).
Jeśli chcemy skupić się na bohaterach ale pod kątem ich charakteru, to również otrzymujemy kilka interesujących postaci (kilka, gdyż cała seria nie opiewa o zbyt rozbudowaną listę bohaterów). Mamy Kiss-Shot (znana większości jako Oshino Shinobu - dzięki tej serii dowiadujemy się o niej ciut więcej), która z początku dumna siebie i potężna staje się bezradna i słaba (niczym dziecko). Mamy Araragiego, który nie do końca wie co w życiu robić i szczerze jego charakter jest ciężki do określenia. Mamy równiez irytującą, ale jednocześnie na swój sposób rozluźniająca atmosferę Hanekawę. Reszta bohaterów ukrywa przed nami większośc siebie, przez co możemy tylko powierzchownie ocenić, czy są w pewien sposób dla nas interesujący, czy jednak nie.
Muzycznie, tak samo jak graficznie seria utrzymuje dość mocno swój ponury i mroczny klimat. Po odsłuchaniu całego OST ze wszystkich 3 części Kizumonogatari mogę uznać, że jest to muzyka odpowiednia na wszelakie różne horrorowo-halloweenowe nocki. Dudnienie skrzypiec, pianina, czasami delikatny wokal dają swoje i idealnie komponują się w całość serii. Niestety oglądając żaden utwór nie wpadł mi w ucho oprócz endingu. Nie byłam w stanie skoncentrować się na muzyce, skupiając się na ogarnięciu całkoształtu danej sceny.
Podsumowując seria jest ciężka i mało komu z pewnością spodoba się w pełni. Będzie dużo rzeczy, które jednak w gusta nie podpasują (podejrzewam, że co do samej oprawy graficznej wszyscy się zgodzą, że jest super, natomiast fabularnie ta seria nieco odbiega od wysokiego poziomu chociażby Bakemonogatari). Szczerze sama mam mieszane uczucia względem tego, czy mogę Wam tę serię polecić, czy jednak nie. Mimo wszystko jeśli coś Wam się nie spodoba - ostrzegałam. Jeśli się spodoba - gratuluję.
Ocena ogólna: 5/10
Komentarze
Prześlij komentarz