Recenzja z imprezy: Remcon 2018
Remcon to jedna z nielicznych impreza na północy Polski - odbywała się w Zespole Szkół nr 9 przy ulicy Chylońskiej w Gdyni. Organizatorem eventu była Fundacja BT. Impreza trwała od piątku (23.02) od godziny 18:00 do niedzieli (25.02) do godziny 12:00. Remcon nie posiadał swojego tematu przewodniego - była to multifandomowa impreza dla fanów kucyków, planszówek, chińskich bajek, gier i fantastyki.
Szkoła, w której odbywała się impreza była idealna na tego typu imprezę. Dużo przestrzeni, 6 skrzydeł szkoły i dwa piętra na każdym bloku. Oczywiście spora część budynku była zablokowana, ale podejrzewam, że gdyby impreza w przyszłości się rozrosła, to będziemy mieć okazję pobłądzić po większej przestrzeni niż obecnie. Dodatkowo dzięki temu nigdzie nie było ścisku (za wyjątkiem piwnicy w trakcie akredytowania ludzi... nad tym trzeba będzie popracować, albo nie robić konwentu zimą).
Względem samej akredytacji to widać, że nie było wszystko tak dopracowanie i zaplanowane jak być powinno. Pojawiły się trzy akredytacje, z czego dwie dla ludzi kupujących na miejscu, a jedna dla wejściówek zarezerwowanych. Był to spory minus, gdyż właśnie preakredytacja miała dawać szanse na szybsze przedostanie się na resztę imprezy. Nie wspomnę juz o tym, że dla prelegentów/VIPów/wystawców nie było osobnej kolejki i to również utrudniało otrzymanie swojej plakietki (osobiście jako opiekun jednej sali dopiero po 5 godzinach ciągłego chodzenia po plakietkę ją ostatecznie otrzymałam). Ale w ramach rekompensaty otrzymałam identa z własnym nadrukiem (de facto pomylonym, bo wysłałam inny wzór, ale zawsze coś).
Prócz akredytacji zaskoczył mnie fakt, że na szkole nie było ochrony. Niby to nie jest nic złego, bo czasami ochrona konwentowa potrafi narobić syfu i dram (pozdrawiamy ochroniarzy z XmassConu i Tetconu). Wiadomo, że nie są oni jakoś specjalnie potrzebni do szczęścia, bo jednak ludzie z organizacji zajmowali się sprawdzaniem plakietek uczestników, ale mimo wszystko to pokazuje jedynie, że kadra helpersko-koordynatorska nie ma co robić na imprezie, więc siedzi i sprawdza plakiety (nie no, to dobrze jak jest trochę odpoczynku xD).
Jak już wspomniałam wyżej o helperach i kadrze organizatorskiej to czuć było pewien zgrzyt między tymi dwoma ekipami. Moment, kiedy ktoś szuka organizatora, pyta helpera gdzie go znaleźć i idzie tekst pokroju "poszastaj workiem z pieniędzmi to się pojawią"... Nie jest to dobre podejście, szczególnie, że jak się już chce pomagać ku dobremu imieniu konwentu, to względem takich tekstów też powinno się zamknąć gębę na kłódkę. Poza tym nie wiem czy mam się do czego doczepić względem helperów, prawie w ogóle ich na konwencie nie widziałam, ale był papier w toaletach i mało syfu, więc spoko. Szkoda tylko, że helper za szybko posprzątał z pod naszego zlewu w osu!roomie wszystkie butelki szampana i nie zdążyliśmy tego udokumentować.
Co do organizatorów/koordynatorów/helperów również można się doczepić tego, że sami śmieszkują sobie względem różnych kwestii organizatorskich (śmieszkowanie, że kucykowe karaoke ma więcej ludzi niż "popularne T.A." jednak odpycha i może spowodować, że prelegenci nawet z innej ekipy słysząc takie coś zrezygnują ze współpracy przy kolejnej edycji). No i jeszcze jedna kwestia, która dość mocno mnie zirytowała, to wchodzenie na krzywy ryj koordów/orgów/helperów (piszę tak, ponieważ ciężko się było połapać kto co robił) do naszej salki w środku nocy i otwieranie okna na maxa. No fajnie, bardzo cieszy mnie fakt, że każdy mógł się pochorować przez taką akcję i kiedy prosiłam o ogarnięcie to jeszcze dostałam groźbę, że jak nie przewietrzymy sali to sprzątną ją całkowicie. No fajnie, gg, bawcie się dobrze. To wcale nie tak, że po różnych innych salach pojawiał się dużo większy zaduch niż u nas w osu!, ale jak ktoś nie był w stanie dupy ruszyć piętro w górę, to już jego problem.
Względem atrakcji już przed samą imprezą wspominałam Wam o tym, że jest sporo prelekcji, na które chciałabym iść. Niestety opinii o tym nie uwzględnię, ponieważ ostatecznie atrakcje, na których spędziłam cały konwent to osu!room, Jubeat, RockBand i UltraStar. Oczywiście gry muzyczne mogę ocenić bardzo dobrze, super ekipa, człowiek bawił się świetnie (i w sali T.A. też dałoby rade tańczyć pogo do Bogurodzicy, ale niektórzy nawet nie pomyśleli o tym). No i dwie rzeczy, z których jestem najbardziej dumna względem tego eventu to fakt, że zajęłam drugie miejsce w turnieju Jubeata grając w to drugi raz w życiu oraz to, że ekipa finałowa turnieju indywidualnego na UltraStarze wygrała z ekipą Aishiteru w turnieju międzykonwentowym (no izi pizi, to było wiadome).
Jeśli mam ocenić ogólne funkcjonowanie naszej salki, czyli osu!roomu mogę powiedzieć, że nie było tak źle jak mogłam to sobie wyobrazić jeszcze przed imprezą. Komputery rozstawione na wzór podkowy pozwalały każdemu mieć widok na każde stanowisko, dodatkowo punkt opiekuna był tuż przy wejściu, dzięki czemu łatwo można było podpytać o pewne sprawy. Względem samych atrakcji to właśnie na Remconie zdecydowaliśmy się na poszerzenie puli atrakcji, które tworzymy. W trakcie nocnego grania prócz klikania w dowolne przez siebie gry mieliście okazję wziąć udział w turniejach takich gier jak Super Hexagon czy Tetris Co-op. Dodatkowo Acrith i Chazo mieli przygotowane dla Was dwie prelekcje również związane z grami innymi niż kółka. No i w tym momencie również gratulujemy Chazo za pobicie rekordu w speedrunie jednej z gier :)
Dodatkowo każdy, który przybywał do naszej sali w okolicach północy miał okazję wraz z nami delektować się pysznym wyskokowym szampanem o różnych smakach - w ofercie mieliśmy Party Pop oraz 4 butelki Dalmatini. Oczywiście na kolejne imprezy również postaramy się takowe trunki zorganizować, co by każdy dostał kopa.
Kwestie, które również mi się dość mocno spodobały to fakt, że na tym konwencie nie była do zdobycia waluta konwentowa, a bony o konkretnej kwocie do wykorzystania na jednym z czterech wybranych stoisk (pamiętam obecnie tylko Blue Box i Maginarium, wybaczcie). Taki sposób wydawania swojej waluty jest bardzo dobry, ponieważ ma się większy wybór towaru, który może nas zainteresować. Mnie osobiście udało się zdobyć zegarek z Fullmetal Alchemist warty 50 zł (wcale nie tak, że po prostu nie miałam już na co wydać waluty, a większość mangusiowych gadżetów już mam od dawna).
Podsumowując Remcon to impreza, która miała swoje niedociągnięcia, ale mimo wszystko wyszła bardzo dobrze jak na pierwszą edycję. Poza tym ponad 700 uczestników na północy Polski to ładny wynik. Nie było większych dram, organizatorów atrakcji traktowano bardzo dobrze, organizacja interesowała się tym, co się dzieje w budynku, uczestnicy pojawiali się wszędzie i nigdzie. Podejrzewam, że jeśli kilka błędów zostanie poprawionych na kolejną edycję, będzie to jedna z lepszych imprez na mapie konwentowej... Już czekam na kolejną edycję by się przekonać :)
Ocena konwentu: 8/10
Komentarze
Prześlij komentarz