XmasCon 2018
Źródło: Informator Konwentowy
Zanim pierwsza gwiazdka...
Osobiście na konwencie w tym roku miałam się nie pojawić, gdyż jak większość osób wie, od półtora roku nieudolnie próbuję odsunąć się na bok od fandomu. Mimo wszystko przez pomysłowość dwójki idiotów (Beakel i Saguri, hej) i ich plan zrobienia mi zrzutki na portalu zrzutka.pl (nie jest to żadna reklama) udało się zebrać potrzebną kwotę na dojazd i wejściówkę w... 58 minut. Tak więc, skoro ludzie dołożyli się ze swojej kieszeni, głupio byłoby ich tak wystawić.
Zaczęłam interesować się kwestią wejściówek, gdyż w tym roku wyjątkowo musiałam KUPIĆ wejściówkę. Zaskoczyło mnie, że ruszyła opcja kupienia wejściówki dwudniowej w nowej formie — z noclegiem na terenie konwentu oraz bez noclegu. Różnica była w kwocie 5 zł. Oczywiście niektórzy na konwencie próbowali bawić się w cebulę i nie dopłacać do noclegu, ale nie oszukujmy się, kwota wraz z dachem nad głową na noc kosztuje dokładnie tyle, ile standardowo wejściówka na każdym możliwym konwencie. Mimo wszystko fajny pomysł dla osób, które mieszkają w Krakowie i wolą wrócić do siebie — mogą przy tym zaoszczędzić.
Miałam również pomysł nad tym, by przyjechać na konwent już w piątek wieczorem/w nocy (praca do późna). Mimo wszystko otrzymałam tyle negatywnych opinii dotyczących rejestracji na nocleg, że szkoda słów. Kilku moich znajomych otrzymało maila zwrotnego ze zgodą na nocleg z piątku na sobotę... uwaga... w piątek w godzinach popołudniowych, kiedy część z nich przybyła już na konwent. Fajnieeee~~
Źródło: Instagram @temari407
Kolejka po prezenty... albo raczej... wejściówki
W sobotę przyjechałam pod teren konwentu około godziny 8:00. Jak to na KAŻDYM konwencie, jest i kolejkon. Tutaj w zasadzie zakładam, że marzłabym około półtorej godziny, jak nie dłużej, ale kolejni pomocni ludzie (dzięki Danturn) mieli zaklepane miejsce w kolejce, przez co po max. 15 minutach dostałam się do środka. Mimo wszystko akredytacja sama w sobie nie szła zbyt prężnie, dziewczyna pytała się mnie czy jestem pełnoletnia, ale nie wiem, czemu nie pytała się wprost o dowód osobisty (ba, kiedy jej się pytałam, czy pokazać, była niepewna odpowiedzi).
Źródło: Instagram @paulincchi
Co organizator-Mikołaj dał nam na święta?
Jeśli mam oceniać jeszcze pracę różnych osób na evencie, to szczerze powiedziawszy, mogę tutaj skierować wielki ukłon w stronę helperów. Wiadomo, że helperzy działający na bufecie mieli sporo skarg w swoim kierunku (czekanie około 45 minut na swoje tosty), na korytarzach aż tak często tych wolontariuszy nie było widać, ale uratowali najbardziej gównianą (dosłownie) sprawę, jaka wyciekła (również dosłownie) w sobotni wieczór z męskiej toalety w piwnicy. Walka do samego rana ocaliła wszystkich konwentowiczów, przed zabawą w „podłoga to lawa... i śmierdzi”.
Skoro już o jedzeniu mowa, to zmuszona jestem przypomnieć sobie kwestię sklepiku konwentowego i skierować minus w tę stronę. Niestety, ale asortyment sklepiku konwentowego nie dawał nam zupełnie NIC, co mogłoby nas w jakiś sposób mocniej zainteresować. Osobiście przez cały konwent miałam do wydania około 60 punktów konwentowych. Koszulka konwentowa oraz kubek do kupienia były tylko za normalną gotówkę, więc z punktów mogliśmy kupić wyłącznie gnioty.
Oczywiście niektórzy w tej kwestii mogą powiedzieć, że przesadzam, ale szczerze powiedziawszy, pluszowa marchewka, mało popularne tytułu mangowe czy przypinki jakoś mało do mnie przemawiają. Takim oto cudem pierwsze 20 punktów wydałam na dwie paczki Pocky (chwała, że przelicznik waluty był sensowny), a kolejne 40 (gdy Pocky się skończyły) udało mi się wielkim cudem wydać na Mochi i jakieś żelki japońskie (wielkim cudem, gdyż dostawa jakiegokolwiek jedzenia na stoisko była 5 minut po moim przybyciu).
Źródło: oficjalna strona XmasConu
Prócz śpiewania kolęd i jedzenia barszczu?
No cóż, w końcu atrakcje są dość istotną częścią konwentu. Dlatego też zgodnie z tradycją brałam udział w każdym turnieju UltraStara (gdzie w sumie sala większość czasu była zapełniona), JuBeata (dziwi mnie, że na tak popularnym konwencie ta gra nie ma takiego brania, jak na mniejszych bądź mniej oklepanych eventach) oraz miałam okazję pojawić się na kilku atrakcjach przelotem.
Również przypadkowo miałam okazję być na konkursie Beakela z Highschool DxD. Mimo wszystko, w związku z tym, że atrakcja odbywała się na sam koniec konwentu, nie było zbytnio zainteresowanych, dlatego też zmieniliśmy tematykę konkursu na ecchi screenówkę. Żałuję jednak, że nie wzięłam udziału, zgarnęłabym chociaż z 5 punktów.
Tak, to ja. Zdjęcie robione przez Marcus Photography
Komentarze
Prześlij komentarz