Recenzja: John Wick


Kilka lat temu miałam okazję przez czysty przypadek obejrzeć film John Wick. Zapomniałam dość sporo, co się w tym filmie działo, ale do początku tego roku byłam w stanie powiedzieć w skrócie, że jest to film o ZEMŚCIE. I w sumie... patrząc na część drugą, również można powiedzieć to samo. John Wick 3 natomiast nieco się różni, ale w sumie wciąż krąży wokół tego samego wątku. Czy nie robi się to nudne?

Nie pamiętam, kiedy ostatnio miałam taki zapał do oglądania filmów akcji. W zasadzie pamięta się stare czasy świetności wielkich pościgów i wybuchów, ale żaden film, czystym przypadkiem nie zostawał mi w głowie właśnie jak John Wick. Po pierwszym seansie film uznawałam, za „spoko”, ale z czasem można było uznać, że jest to film bardzo dobry, porównując do obecnie wydawanych tytułów. Teraz jedynie zostaje mi ubolewać nad tym, że to właśnie pierwsza część prezentuje się, moim zdaniem, najlepiej pod kątem fabularnym.


Tutaj może powstać zawzięta dyskusja dotycząca tego, czy w kinie akcji powinno się skupiać na fabule, czy właśnie na całej otoczce pościgów, walk, wybuchów i ogólniej tzw. rozpierduchy.

Dużym plusem każdej z tych serii jest powiązanie z poprzednią. Pierwsza część polegała na zemście za zabójstwo psa — w związku z tym mafia ma przekichane. Dodatkowo kradną Johnowi samochód. Druga część więc rozpoczyna się od kradzieży samochodu, a kończy „ekskomuniką” dla Wicka za zabójstwo człowieka na „świętej ziemi”. Trzecia więc rozpoczyna się w momencie, kiedy John ucieka od wszystkich z zawodu, którzy po ogłoszeniu jego ekskomuniki pragną jego głowy. W końcu jego życie warte jest 14 mln dolarów...


Jak już wspomniałam wcześniej — przy filmach akcji pojawia się dylemat, czy patrzeć na to pod kątem typowego filmu, czy jednak pod kątem filmu akcji. Gdyż są inne aspekty, na które w tym momencie zwraca się uwagę. Jeśli mam ocenić pod kątem tego, co film akcji powinien pokazać, to John Wick jest świetnym przykładem i to w każdej części. Posiadamy bardzo ciekawe sceny walk (mimo iż John Wick 3 wypadł moim zdaniem najsłabiej), bardzo dużo akcji i mało zwolnienia tempa.
Jeśli natomiast chcecie skupiać się na fabule — to raczej radzę Wam przeznaczyć te pieniądze na inny film (jak np. Detektyw Pikachu, którego recenzja również niedługo się pojawi). Prócz wspomnianej na początku zemsty za dużo się nie dowiemy. Ok, trzecia część daje nam trochę smaczku dotyczącego przeszłości głównego bohatera, ale poza tym zemsta, zemsta i zemsta. No i ograniczone mocno dialogi Johna z kimkolwiek.


John Wick ma również spory plus pod kątem świata, w którym się rozgrywa. Oczywiście, mamy tutaj klasyczne, amerykańskie, ciemne i niebezpieczne ulice. Mamy wycieczki do różnych krajów Europy, które nie różnią się niczym specjalnym. Mimo wszystko, świat w JW jest inny. W świecie legendarnych zabójców posiadamy kodeks, Radę, pewne przykazania, których trzeba przestrzegać. Pozwala to poczuć, że poznajemy „elitę” mrocznych ulic i czarnego rynku.

Kiedyś Keanu Reeves kojarzył się ludziom głównie z Matrixem (kto chce sobie przypomnieć ten cudowny film, niech przybywa 10 lipca do Warszawy na pokaz z okazji 20-lecia filmu, ja właśnie dzisiaj odświeżyłam pierwszą część), a teraz jest symbolem właśnie serii John Wick (i niedługo również twarzą Cyberpunk). Nie ma tutaj co się spierać — jest to aktor, który nadaje się do tej roli idealnie. Człowiek, który nie wyraża zbyt dużo ekspresji, wydaje się, że po prostu ma pojawić się na ekranie i będzie wszystko ok. I jak najbardziej... jest!


Podsumowując całokształt serii, mogę powiedzieć, że John Wick spada z poziomem tego, co chce nam przedstawić. Pierwsza część od początku do końca wciskała w fotel, miała aspekty humorystyczne i ciekawie przedstawione walki. Cały zapał Johna był uzasadniony — HALO, ZABILI MU PSA. Druga część już nieco zaczęła zwalniać z poziomem, aczkolwiek wciąż styl walk i sposób przedstawienia niektórych akcji powodował uśmiech na twarzy.

Trzecia część niestety, jako najdłuższa, wydaje się nieco robiona na siłę, już bez konkretnego powodu ciągnięta do przodu, a walki są już ograniczone głównie do strzelania (co mało może samo z siebie zaprezentować).


Podsumowując, osoby, które nigdy nie miały styczności z którąkolwiek częścią John Wick, polecam obejrzeć, chociaż pierwszą z nich. Jeśli nie jesteście miłośnikami kina akcji natomiast, zachęcam do zapoznania się z początkiem, ale bez ruszania dalszych części. Będziecie zawiedzeni i możliwe, że tak jak ja, już z góry powiecie, że nie pójdziecie na John Wick 4.
Ocena ogólna (podsumowująca całokształt 3 części): 7/10

 

Komentarze

Popularne posty