Recenzja filmu: Detektyw Pikachu
Detektyw Pikachu to historia rozgrywająca się w Ryme City — miejscu, w którym ludzie i pokemony żyją w zgodzie ze sobą, razem pracując i egzystując. Walki pokemonów i ich „posiadanie” istnieje wyłącznie w podziemiu miasta, gdzie odbywają się walki potworków. Przez miasto, jak i podziemie przedostać się będzie musiała dwójka naszych bohaterów — żółty potworek rażący prądem (dla nieogarniętych w podstawie Pokemon) będącym kiedyś towarzyszem popularnego detektywa oraz Tim Goodman, będący kandydatem na kolejnego trenera pokemon, obecnie działającego kompletnie w czymś innym.
Misją naszych bohaterów jest dowiedzenie się prawdy dotyczącej zaginięcia ojca Tima. Nie istnieją żadne dowody wskazujące na to, że detektyw z Ryme City nie żyje. Dzięki temu nasi bohaterowie mają wciąż motywację do rozwikłania zagadki, która kieruje ich do laboratorium, w którym przeprowadzane były niegdyś eksperymenty na pokemonach.
Z pewnością pierwsza rzecz, która wygrywa cały film, to właśnie duet naszych bohaterów. Tim Goodman, grany przez Justice Smitha może nie jest postacią, która wybija się i będzie można uznać, że aktor wykazał się talentem na wysokim poziomie. Mimo wszystko, jak na młodego aktora i jego postać, wykazał się całkiem dobrze. Pamiętajmy również o cudownym Pikachu i jeszcze cudowniejszym aktorem dubbingującym.
Ryan Reynolds jak zwykle idealnie pasował do tej postaci. Patrząc po charakterze naszego potworka i po gagach, w połączeniu z głosem Reynoldsa, jest to idealny humor, który można nawet chyba określić jako podobny klimat do Deadpoola — aczkolwiek w bardziej familijnej odsłonie.
Kolejnym plusem, ale zarazem minusem jest reszta bohaterów. Plusem są oczywiście przedstawione pokemony na ekranie, które w wersji tego filmu prezentują się na tyle fantastycznie, że aż na chwilę można wrócić do bycia dzieckiem i uwierzyć, że takiego pokemona można spotkać na ulicy. Na plus też zasługuje drobna pomoc naszych bohaterów, czyli Lucy ze swoim przyjacielem — Psyduckiem. I jak Lucy osobiście irytowała mnie swoim podejściem (nie wiem czemu, ale przypominała mi Lunę Lovegood, której też de facto nie lubię).
Luna... tzn. Lucy została skrytykowana, ale nie mogę powiedzieć tego samego o Psyducku. Ci, co znają, chociaż w drobnym stopniu pokemony wiedzą, że jest to urocza i głupia kaczka. I właśnie dzięki temu zbiera fanów. Tak też było w tym przypadku. PokeKwak swoją mimiką i pojawianiem się w pewnych momentach idealnie nadawał sens scenom i można było się szeroko uśmiechnąć.
Fabularnie seria trzyma się na całkiem dobrym poziomie. Dostajemy tutaj ciekawą zagadkę dla całej rodziny, której finał jest odczuwalny dopiero w ostatniej ćwiartce filmu. Co więcej, jak już wspomniałam wcześniej, grafika w tej serii powala na kolana i szacunek tutaj dla wszystkich, którzy tworzą coś w CGI. Dzięki takiej fabule z pewnością do kina udało się wyciągnąć dużo większe grono odbiorców. Mimo wszystko fani uniwersum pokemon, mogą czuć się nieco oszukani, że cały film w ogóle nie nawiązuje do historii z gry czy chociażby anime.
Podsumowując, Detektyw Pikachu to z pewnością seria, którą jestem w stanie polecić KAŻDEMU. Jest to film familijny, więc bez obaw możecie udać się na niego ze swoim młodszym rodzeństwem czy ewentualnie dziećmi. Starsi, niemający pojęcia o danej tematyce również się mogą całkiem dobrze bawić. Dlatego też moim zdaniem, pomimo lekkich minusów dla serii, jest to coś, co powinno się obejrzeć. I to jak najszybciej.
Ocena ogólna: 8/10
Komentarze
Prześlij komentarz