Recenzja audiobooka: Dean Koontz - Fałszywa Pamięć
Poprzednie książki Deana Koontza przyzwyczaiły nas do najwyższej formy, dlatego tak trudno uwierzyć, że "Fałszywa pamięć" jest książką jeszcze lepszą. Dostajemy do ręki powieść, która mrozi krew w żyłach i pokazuje, dlaczego pisarz zasłużył na miano "najpopularniejszego amerykańskiego autora dreszczowców". Jest nie tylko niezapomnianą lekturą, ale również doświadczeniem, które może zmienić nasze życie.
Koontz, o czym wie każdy, kto przeczytał choćby jedną z jego powieści, potrafi tworzyć niezwykle przekonywającą atmosferę, wiarygodne postacie i aż nazbyt prawdopodobne sytuacje, odsłaniając koszmar, który czai się na obrzeżach codziennego życia. W tej niezapomnianej książce snuje opowieść o szaleństwie, niepewności, miłości i cierpieniu, jakiego przysparza zaburzenie psychiczne tak niezwykłe i opisane tak sugestywnie, że wstrząśnie nawet jego najbardziej zahartowanymi czytelnikami: autofobia - strach przed samym sobą. ~ Świat Książki, 2003
Fałszywa Pamięć to kolejny tytuł Deana Koontza, który wzięłam do odsłuchania po długiej przerwie od jego twórczości (po odsłuchaniu i przeczytaniu książki pod tytułem Dobry Zabójca). Książka została wydana w Polsce w 2002 roku, natomiast audiobook, czytany przez Mirosława Uttę (Ci, co go nie kojarzą po imieniu i nazwisku, pewnie skojarzą klasycznego lektora z telenowel) został nagrany w 2003 roku. Całe nagranie trwa 23 godziny i 28 minut i podzielony jest na około 90 części.
Historia opowiada o losach projektantki gier komputerowych — Martine Rhodes, albo raczej jej oraz ludzi dookoła niej, czyli jej najlepszej przyjaciółki, męża (Dustina) oraz jego brata (Skeeta). Cała czwórka zaczyna doświadczać problemów z samymi sobą. Przyjaciółka Martine cierpi na agorafobię, która pojawiła się znikąd, Skeet nagle chce popełnić samobójstwo, twierdząc, że tak kazał mu anioł śmierci, a sama Martine coraz mocniej zaczyna odczuwać lęk przed, chociażby, spojrzeniem w lustro, co zostaje z czasem uznane za autofobię.
Dustin stara się zapanować nad sytuacją związaną ze swoim bratem oraz ukochaną żoną, natomiast przez długi czas nikt z nich nie jest w stanie określić, w co się wpakowali. Tym bardziej nie są w stanie zrozumieć, że wszystkie wydarzenia, jakie im się przytrafiają, są w większości zaplanowane przez Marka Ahrimana - jednego z najlepszych psychiatrów.
Pod kątem fabularnym mogę powiedzieć, że całościowo książka ta jest bardzo mocno przerażająca i pokazuje właśnie to, czego człowiek oczekuje, biorąc do lektury dzieło Deana Koontza. Przedstawia w dobitny sposób to, że rzeczy teoretycznie dla nas irracjonalne, w zasadzie w każdej chwili mogą się zmienić i nigdy nie możemy być pewni, kiedy nadejdzie czas na nasze pranie mózgu przez ludzi, chcących dotrzeć do władzy absolutnej.
Według wielu osób Dean Koontz jest zaraz po Stephenie Kingu najlepszym pisarzem grozy. Po odczytaniu/odsłuchaniu jego 3 książek z pewnością jestem w stanie potwierdzić, że pierwsza rzecz, jaką się cechuje autor, to koncentracja na wątkach psychologicznych bohaterów. Otrzymujemy ludzi, którzy są... normalni i monotonni w swoim życiu — tacy jak my. Nagle jednak okazuje się, że w głębi kryje się wiele tajemnic, które do rozszyfrowania są dopiero przy długim skupieniu i spostrzeżeniu najmniejszego błędu.
Od początku Fałszywej Pamięci otrzymuje skoncentrowaną dawkę informacji i problemów dotyczących przyjaciółki Martine, która zmaga się cały czas z agorafobią — chorobą, która w jej życiu pojawiła się nagle i zaczęła się pogłębiać. Okazuje się z czasem natomiast, że to nie agorafobia, autofobia czy inne fobie stają się tematyką książki, a — po poznaniu prawdziwego antagonisty — tematem głównym staje się, wspomniane wcześniej, pranie mózgu.
Wyobraźcie sobie sytuację, w której rozmawiacie sobie spokojnie z drugą osobą, ewentualnie sprzątacie mieszkanie. Dzwoni Wasz telefon. W słuchawce głos mówi Wam pewne imię i nazwisko i chwilę później pierwszy człon haiku (japoński gatunek poezji) i w tym momencie zaczynacie odłączać się od świata i jesteście skłonni do wszystkiego — włącznie z zabiciem drugiej osoby. Nie wiecie dokładnie co się z Wami dzieje, gdyż po przebudzeniu okazuje się, że „urwał Wam się film”, ale ostatecznie macie już przeprogramowany umysł.
Wychwaliłam kwestię fabularną całej książki, więc teraz nadszedł czas na minusy. I minusy są dwa, ale za to bardzo duże. Pierwszym z nich jest sam styl pisania Deana Koontza. Nie jest to oczywiście minus stricte Fałszywej Pamięci, ale również innych tworów. Chodzi o to, że Dean Koontz strasznie skupia się na detalach w swoich opisach czegokolwiek, momentami używając takich słów i pojęć, które powodują, że jedno zdanie czyta się kilkukrotnie i ciężko jest złożyć je w jedną i spójną całość.
Przez takie podejście do pisania książka wydaje się bardzo nudna przez większość czasu. Opisów nikt nie chce nawet słuchać i czeka na faktyczny postęp fabularny. Rozumiem, że może to być specjalnie skonstruowane właśnie po to, by jak najmocniej przedstawić czytelnikowi podejście do danej tematyki, aczkolwiek moim zdaniem w dzisiejszych czasach oczekujemy szybkiej akcji.
Drugą rzeczą, która mnie zabolała, ale z pewnością nie boli czytelników klasycznej książki, jest sam w sobie audiobook. Jak już wspomniałam, głos Mirosława Utty możecie kojarzyć z typowych telenowel puszczanych na różnych kanałach polskiej telewizji. Jest to dość monotonny, spokojny i nudny głos, który powoduje sam w sobie senność. Pomyślcie więc, jak to boli w tej książce, szczególnie przy tych, wcześniej wspomnianych, nudnych i rozległych opisach.
Podsumowując Fałszywa Pamięć to książka, która w ciekawy sposób przedstawia kwestię władania umysłami, chorób psychicznych i radzenia sobie z własnym lękiem. Z pewnością ludzie lubujący się w tych klimatach będą się z tą literaturą czuć dobrze. Pamiętajcie tylko, żeby właśnie ruszyć książkę, a nie audiobook, gdyż będziecie mogli (tak samo, jak ja) zasypiać na niektórych częściach, długo się z tym plikiem męczyć, a ostatecznie połowy tego nie zapamiętacie.
Koontz, o czym wie każdy, kto przeczytał choćby jedną z jego powieści, potrafi tworzyć niezwykle przekonywającą atmosferę, wiarygodne postacie i aż nazbyt prawdopodobne sytuacje, odsłaniając koszmar, który czai się na obrzeżach codziennego życia. W tej niezapomnianej książce snuje opowieść o szaleństwie, niepewności, miłości i cierpieniu, jakiego przysparza zaburzenie psychiczne tak niezwykłe i opisane tak sugestywnie, że wstrząśnie nawet jego najbardziej zahartowanymi czytelnikami: autofobia - strach przed samym sobą. ~ Świat Książki, 2003
Fałszywa Pamięć to kolejny tytuł Deana Koontza, który wzięłam do odsłuchania po długiej przerwie od jego twórczości (po odsłuchaniu i przeczytaniu książki pod tytułem Dobry Zabójca). Książka została wydana w Polsce w 2002 roku, natomiast audiobook, czytany przez Mirosława Uttę (Ci, co go nie kojarzą po imieniu i nazwisku, pewnie skojarzą klasycznego lektora z telenowel) został nagrany w 2003 roku. Całe nagranie trwa 23 godziny i 28 minut i podzielony jest na około 90 części.
Historia opowiada o losach projektantki gier komputerowych — Martine Rhodes, albo raczej jej oraz ludzi dookoła niej, czyli jej najlepszej przyjaciółki, męża (Dustina) oraz jego brata (Skeeta). Cała czwórka zaczyna doświadczać problemów z samymi sobą. Przyjaciółka Martine cierpi na agorafobię, która pojawiła się znikąd, Skeet nagle chce popełnić samobójstwo, twierdząc, że tak kazał mu anioł śmierci, a sama Martine coraz mocniej zaczyna odczuwać lęk przed, chociażby, spojrzeniem w lustro, co zostaje z czasem uznane za autofobię.
Miłość staje się głębsza i silniejsza, kiedy dwie osoby wiedzą, co należy powiedzieć, i wiedzą, czego nigdy nie trzeba wyrażać słowami.
Pod kątem fabularnym mogę powiedzieć, że całościowo książka ta jest bardzo mocno przerażająca i pokazuje właśnie to, czego człowiek oczekuje, biorąc do lektury dzieło Deana Koontza. Przedstawia w dobitny sposób to, że rzeczy teoretycznie dla nas irracjonalne, w zasadzie w każdej chwili mogą się zmienić i nigdy nie możemy być pewni, kiedy nadejdzie czas na nasze pranie mózgu przez ludzi, chcących dotrzeć do władzy absolutnej.
Mądrze jest posiadać umiejętność obrony w świecie, gdzie postęp i zdziczenie idą w jednakowym tempie.
Według wielu osób Dean Koontz jest zaraz po Stephenie Kingu najlepszym pisarzem grozy. Po odczytaniu/odsłuchaniu jego 3 książek z pewnością jestem w stanie potwierdzić, że pierwsza rzecz, jaką się cechuje autor, to koncentracja na wątkach psychologicznych bohaterów. Otrzymujemy ludzi, którzy są... normalni i monotonni w swoim życiu — tacy jak my. Nagle jednak okazuje się, że w głębi kryje się wiele tajemnic, które do rozszyfrowania są dopiero przy długim skupieniu i spostrzeżeniu najmniejszego błędu.
Od początku Fałszywej Pamięci otrzymuje skoncentrowaną dawkę informacji i problemów dotyczących przyjaciółki Martine, która zmaga się cały czas z agorafobią — chorobą, która w jej życiu pojawiła się nagle i zaczęła się pogłębiać. Okazuje się z czasem natomiast, że to nie agorafobia, autofobia czy inne fobie stają się tematyką książki, a — po poznaniu prawdziwego antagonisty — tematem głównym staje się, wspomniane wcześniej, pranie mózgu.
Życie byłoby łatwiejsze, gdyby rządził nim zdrowy rozsądek, czasem jednak łatwa droga nie wydaje się drogą właściwą.
Wyobraźcie sobie sytuację, w której rozmawiacie sobie spokojnie z drugą osobą, ewentualnie sprzątacie mieszkanie. Dzwoni Wasz telefon. W słuchawce głos mówi Wam pewne imię i nazwisko i chwilę później pierwszy człon haiku (japoński gatunek poezji) i w tym momencie zaczynacie odłączać się od świata i jesteście skłonni do wszystkiego — włącznie z zabiciem drugiej osoby. Nie wiecie dokładnie co się z Wami dzieje, gdyż po przebudzeniu okazuje się, że „urwał Wam się film”, ale ostatecznie macie już przeprogramowany umysł.
Wychwaliłam kwestię fabularną całej książki, więc teraz nadszedł czas na minusy. I minusy są dwa, ale za to bardzo duże. Pierwszym z nich jest sam styl pisania Deana Koontza. Nie jest to oczywiście minus stricte Fałszywej Pamięci, ale również innych tworów. Chodzi o to, że Dean Koontz strasznie skupia się na detalach w swoich opisach czegokolwiek, momentami używając takich słów i pojęć, które powodują, że jedno zdanie czyta się kilkukrotnie i ciężko jest złożyć je w jedną i spójną całość.
Czasem łapał się na myśli, że ciężko być sadystą w epoce, kiedy samookaleczenie jest ostatnim krzykiem mody.
Przez takie podejście do pisania książka wydaje się bardzo nudna przez większość czasu. Opisów nikt nie chce nawet słuchać i czeka na faktyczny postęp fabularny. Rozumiem, że może to być specjalnie skonstruowane właśnie po to, by jak najmocniej przedstawić czytelnikowi podejście do danej tematyki, aczkolwiek moim zdaniem w dzisiejszych czasach oczekujemy szybkiej akcji.
Drugą rzeczą, która mnie zabolała, ale z pewnością nie boli czytelników klasycznej książki, jest sam w sobie audiobook. Jak już wspomniałam, głos Mirosława Utty możecie kojarzyć z typowych telenowel puszczanych na różnych kanałach polskiej telewizji. Jest to dość monotonny, spokojny i nudny głos, który powoduje sam w sobie senność. Pomyślcie więc, jak to boli w tej książce, szczególnie przy tych, wcześniej wspomnianych, nudnych i rozległych opisach.
Każde dziecko wie, że straszydło pod łóżkiem staje się coraz większe i coraz bardziej przerażające, kiedy próbuje się zaprzeczać jego istnieniu, że najlepiej jest nie myśleć o zaczajonej tam głodnej bestii z cuchnącym oddechem przesyconym wonią krwi innych dzieci
Podsumowując Fałszywa Pamięć to książka, która w ciekawy sposób przedstawia kwestię władania umysłami, chorób psychicznych i radzenia sobie z własnym lękiem. Z pewnością ludzie lubujący się w tych klimatach będą się z tą literaturą czuć dobrze. Pamiętajcie tylko, żeby właśnie ruszyć książkę, a nie audiobook, gdyż będziecie mogli (tak samo, jak ja) zasypiać na niektórych częściach, długo się z tym plikiem męczyć, a ostatecznie połowy tego nie zapamiętacie.
Ocena ogólna: 5/10
Komentarze
Prześlij komentarz