Recenzja serialu: Shadowhunters
Shadowhunters to historia z książek autorstwa Cassandry Clare. Literatura ta zebrała rzeszę fanów, więc wiadome było, że można wykorzystać popularność serii, tworząc do tego film bądź serial. W 2013 roku nadeszła pierwsza próba — film pod tytułem Dary Anioła: Miasto Kości. Film ten nie był wielkim sukcesem i o projekcie, jak i o Shadowhunters zapomniało się na jakiś czas... Zmieniło się wszystko w 2016 roku, kiedy to wyszedł serial, mający oficjalnie 3 sezony (niektórzy mówią, że to są 4 sezony, ale ciiii). Czy on również nie miał szczęścia jak poprzednik?
Każdy chciałby, żeby jego 18 urodziny były czymś wspaniałym i niezapomnianym. Clary Fairchild z pewnością swoich urodzin nigdy nie zapomni. To właśnie w dniu swoich urodzin dowiedziała się, w specyficzny dość sposób, że wcale nie jest normalną nastolatką, której celem będzie pójście do szkoły artystycznej. Okazuje się, że jest ona Nocnym Łowcą — hybrydą anioła i człowieka i jej celem będzie pokonać demony pojawiające się w świecie śmiertelników.
Z góry informuję, że nie miałam jeszcze okazji czytać książek Pani Clare. Film jest dopiero na mojej liście „do obejrzenia kiedyś”. Dlatego też serialowa wersja ma u mnie carte blanche. Koncentrując się na samym wątku fabularnym, w którym to Fray (tak Simon mówi na Clary) poznaje innych Nocnych Łowców i próbuje odzyskać matkę, można uznać, że seria ta nie ma zbyt dużo do zaoferowania. Dwa sezony ciągną się w pogoni za jedną rzeczą/osobą. Śmierdzi to romansidłem z nutką akcji i postaci nadnaturalnych.
Skupmy się może na postaciach, gdyż może one są w stanie zmienić nieco podejście do serii. Tutaj niestety, najsmutniejsze jest to, że główna bohaterka potrafi irytować najbardziej. Clary jest po prostu laską, której nie da się przemówić do rozsądku, za każdym razem próbuje mieć podejście „ja nie dam rady? Przytrzymaj mi piwo”. Dodatkowo widząc ujęcia skoncentrowane głównie na niej można mieć odczucie, że jej mimika i wyrażenie uczuć jest w każdej chwili dokładnie takie samo.
Niestety reszta głównych bohaterów nie jest aż tak przedstawiona, przez co podejrzewam, że możemy się ich czepiać z powodu braku wiedzy. Jace w zasadzie robi z siebie wielkiego maczo, lecz również zbyt dużo sensownego do serii nie wnosi. Jeśli miałabym wybierać najbarwniejsze moim zdaniem postaci, to z pewnością w TOP3 byłby Simon (tutaj widać zmianę na lepsze z biegiem fabuły), Magnus (tutaj niestety z czasem powstaje spadek formy) oraz Isabelle (tutaj przez całą serię zachował się poziom).
Pod kątem muzycznym natomiast mogę powiedzieć, że jest spory plus. Uwielbiam, kiedy w serialach są wykorzystywane utwory autorów, których znam. W tym przypadku Shadowhunter bardzo sobie zaplusowało faktem utworów od Ruelle, która osobiście bardzo mi odpowiada. Prócz tego pojawiły się drobne plusiki przez całą serię za odpowiednie dobranie utworu do danej sytuacji jak np. ślub Aleca. W momencie, kiedy Vampire Diaries oraz The Originals nauczyły mnie dobrej muzyki, tak tutaj również udało się zachować ten poziom (może nie w takiej ilości, ale wciąż to jakiś plus, prawda?).
Jest jeszcze jedna rzecz, która nieco mnie zabolała w tej serii. Zważywszy na fakt, że Nocni Łowcy mają na celu walkę z demonami mamy tutaj pewien problem. Nie chodzi o to, że walki jest mało, gdyż ilość potyczek w proporcji do „normalnego dnia z życia Nocnego Łowcy” jest wyrównany. Boli mnie niestety fakt, że walki są bardzo ograniczone. Najwięcej spektakularnego władania stelą widzimy tylko na sali treningowej, ale w samej walce jest to bardzo mało kiedy wykorzystywane. Nie mogę również powiedzieć, że walki są słabe, ale skoro już nas twórcy nastawiają na efekt „woooo”, to fajnie byłoby jednak z niego korzystać trochę częściej.
Podsumowując, Shadowhunters w wersji serialowej w zasadzie jest dość średni. Pomimo wymienionych minusów nie mogę powiedzieć, że jest słaby, gdyż ostatni wątek fabularny z bratem Fray jest chyba najlepszą częścią całości. Nie mogę powiedzieć, że polecam ten serial. Nie mogę również z dumą chwalić się seansem, jak to robiłam przy Pamiętnikach Wampirów, gdyż to nie jest ta liga. Mimo wszystko, jeśli ktoś czytał książki/widział film, warto obejrzeć i porównać. Bo co Wam szkodzi?
Ocena ogólna: 5/10
Komentarze
Prześlij komentarz