Recenzja książki: Istvan Rath-Vegh "Historia Ludzkiego Szaleństwa"


Nigdy wcześniej nie spodziewałam się, że zacznę więcej czasu w Bibliotece Miejskiej spędzać na dziale z literaturą dotycząca historii. Tak oto, kiedy ostatnio oddałam nieprzeczytaną do końca (była jednak definitywnie za ciężka) książkę o historii samurajów uznałam, że poszperam za czymś innym w tym samym dziale. Nigdy nie wiadomo, co ciekawego może się znaleźć, a jak wiadomo, nie powinien człowiek zrazić się do całego gatunku z powodu jednej książki.

Tak oto przeszukując biblioteczne zbiory, odnalazłam Historię Ludzkiego Szaleństwa od Istvana Rath-Vegha. Z samego tytułu nie wiedziałam, czego się spodziewać. Nie ułatwiała mi życia również bardzo prosta okładka i brak żadnego opisu tej książki. Wiedziałam, że ostatnią nadzieją w upewnieniu się, co może się pojawić w danym tytule, jest spis treści. I tutaj się nie zawiodłam, gdyż dzięki niemu dowiedziałam się, że chodzi o wszystkie szaleństwa pokroju czarów, kamieni filozoficznych i innych manipulacji.

Autorem książki jest prawnik i historyk, który przebadał wiele treści i dokumentów, by móc skleić te około 320 stronicową książkę z ciekawszymi historiami Europy z okolic od XIII do XIX wieku. Sposób, w który książka jest przedstawiona, nie jest ciężki (jak wspomniałam o samurajach). Twórca próbuje pokazać nam wszystko w sposób, jak gdyby siedział z nami na popołudniowej herbacie (albo przy wieczornym piwie) i zachwycony swoimi odkryciami chciał po prostu nam opowiedzieć, do jakich wniosków doszedł. Mało tego, wykorzystuje również zwroty, które pozwalają nam czuć się, jak byśmy byli w trakcie lekkiej pogadanki.

"Owiń stopy papierem, później załóż pończochy, zanim zaś wdziejesz buty nalej do nich nieco wódki". Równie praktyczna była druga receptura, zalecająca żołnierzowi, by wlał wódkę nie do butów lecz do gardła.

Nie sądziłam przed rozpoczęciem tej lektury, że w 320 stronach autor będzie w stanie zawrzeć tak dużo aspektów, dotyczących różnych wieków ludzkości oraz wielu różnych zagadnień. O kilku z nich już wcześniej wiedziałam z różnych źródeł i własnych zainteresowań, o części wiedziała moja podświadomość, ale ja sama nie potrafiłam połączyć kropek. Tutaj miałam możliwość odświeżyć to co znane, uzupełnić to co niepoznane oraz zaczerpnąć nieco czegoś nowego.

Tak oto przez wszystkie strony możemy dowiedzieć się o tym, w co wierzyli rycerze i jak ciężko trzeba było walczyć o to, żeby zdobyć pewne „magiczne” napary, jak podchodziło się do kwestii duchów. Prócz tego poznajemy trochę informacji o alchemii, zdobywaniu kamienia filozoficznego i tworzeniu homunkulusów. Mimo wszystko, dla mnie najciekawszym i, wydaje mi się, najmocniej opisanym w ciekawy sposób tematem było polowanie na czarownice. Od faktycznego oskarżenia, przez cały proces sądowy aż do ostatecznego ukarania — wszystko podane z dokładnością oraz cennikiem całego procesu.

Nie można również powiedzieć, że książka ta dotyka tylko i wyłącznie problemów ciemnoty dawnych epok. Również w niej znalazło się miejsce na głupotę życia codziennego w postaci astrologii i wróżbitów Maciejów. Człowiek po zapoznaniu się z tą książką przechodzi przez etapy wyśmiewania głupoty ludzi dawnych czasów, a potem uświadamia sobie, że sam w zasadzie również może być na swój sposób głupi.

Po przeczytaniu całej tej książki poczułam mimo wszystko pewien niedosyt. Wierzę wręcz w to, że jest jeszcze wiele rzeczy do opisania, a ten tytuł miał wyłącznie przedstawić zarys niektórych problemów w danym wieku. Niemniej, jest to tytuł, który mogę polecić każdemu, którego w jakimś stopniu interesuje okultyzm i historia. Z pewnością po lekturze wyciągniecie z niej coś dla siebie interesującego, co w szkołach może się nie przydać, ale jest ciekawym „smaczkiem” ;)

Komentarze

Popularne posty