Recenzja gry: Assassin's Creed Bloodlines

Assassin's Creed: Bloodlines to gra dostępna na konsole PSP, będąca fabularnym przerywnikiem przed Assassin's Creed II. Pomimo tego, że w drugiej części rozgrywamy już historię legendarnym Ezio, to Bloodlines wciąż skupia się jeszcze na losach charyzmatycznego Altaira. Fabuła rozgrywa się miesiąc po zakończeniu historii z pierwszej części (tej o XII wieku). Altair chce ostatecznie domknąć spór z Templariuszami, dążącymi wciąż do zdobycia Rajskiego Jabłka, dlatego też wyrusza na Cypr, by dopaść ostatnich przywódców. 

Pomimo tego, że nie musieliśmy się za bardzo głowić w swoich podróżach po miastach (fabuła skupia się głównie na Limassol i Kyrenii), to wciąż w moim odczuciu szwendanie się w wersji przenośnej, było nieco męczące. Nie chodziło już tutaj o samo klikanie guziczków na konsoli, a o to, że cała historia jest dość płytka i bez polotu. Ot chodzimy, robimy kilka banalnych sidequestów, które nie wciągają w siebie zbyt specjalnie, a główna linia również nie daje nam zbyt dużo informacji. 

Pierwsza rzecz, która rzuciła mi się w oczy po uruchomieniu gry to grafika w połączeniu z obszarem do rozgrywki. I takie combo spowodowało solidną mieszankę emocjonalną. Z jednej strony grafika kompletnie do mnie nie przemawiała (mimo iż powinnam patrzeć na nią z przymrużeniem oka, bo to w końcu stary tytuł na PSP), ale z drugiej możliwości, jakie każda lokacja dawała względem przemieszczania się były zaskakująco dobre - jak nie chciałam irytować się na przypadkowe zeskoki z dachów, to mogłam spokojnie przebiec albo "przemodlić" wąskie uliczki. Dla każdego znalazłoby się tutaj dobre rozwiązanie.

Niestety, jak już znajdzie się dla siebie odpowiednie rozwiązanie do przejścia sektorów miasteczek (z jednej strony żałuję, że to nie jest ten otwarty świat z innych AC, ale z drugiej rozumiem ograniczenia PSP) to mamy kolejne zadanie do zrobienia - wyuczenie się sterowania, a ono nie jest takie proste. Szczególnym problemem dla mnie było manewrowanie kamerą, gdyż trzeba było co kilka kroków klikać trigger (nie pamiętam już który), by ją wyrównać. Irytowało to dość mocno w niektórych lokacjach, kiedy już wiem, że coś zepsułam i w panice próbowałam uciec albo szybko dobić zbliżających się przeciwników.

W wersji "kieszonkowej" AC miało również uwzględniony system rozwoju postaci, który nie był zależny od fabuły, a od zainteresowania realizacją wszystkich misji na lokacji i zbierania ukrytych monet. Dzięki temu w menu mogliśmy wykupić dodatkowe ulepszenia jak np. więcej pasków życia, szybciej regenerujące się paski czy dodatkowe nożyki do rzucania w przeciwnika. Mimo wszystko po ograniu całej historii zastanawiałam się jeszcze przez jakiś czas nad tym czy te ulepszenia faktycznie cokolwiek dały w rozwoju fabularnym. Niestety, w odpowiedzi miałam wyłącznie to, że te dodatkowe "umiejętności" to tylko pójście na łatwiznę, gdyż całą historię dałoby się bez problemu przejść bez tego.

Jako osoba, która pierwszą styczność z serią AC miała właśnie przez Bloodlines, to nie mogę mimo wszystko powiedzieć, że nie jest to gra warta zainteresowania. Oczywiście będzie ona wspaniałym smaczkiem w dokończeniu historii Altaira i rozpoczęciu ze spokojem rozdziału z Ezio, ale również będzie to dobra próba na podstawowe zobowiązania, których podejmiemy się jako prawdziwy skrytobójca. Lepiej dostać dawkę monotonii, ale szybką (zamkniętą w 6 rozdziałach jak dobrze pamiętam) i do wyuczenia, niż na dzień dobry molocha na X-set godzin, w którym połowę gry to będziemy się uczyć co zrobić, by nie zeskoczyć z dachu na siano. 

Ocena gry według portalu Gry Online: 6.9

Plusy:

  • Ładna grafika otoczenia
  • Dobrze stworzone animacje wspinaczek czy walk
Minusy:
  • Fabuła bez polotu
  • Zbędne opcje ulepszania/umiejętności
  • Problematyczna kamera
  • Problematyczne sterowanie Altairem na dachach (przypadkowe wyskoki)
  • Brak konieczności wczucia się w skrytobójcę

Komentarze

Popularne posty